15 oskarżonych, ponad 130 przesłuchanych osób i wstępny raport z dochodzenia na tysiącach stron, sprawa jest jedną z największych w Szwecji, jeśli chodzi o umowy dotyczące czarnych kontraktów mieszkaniowych mieszkań.
Kontrakty z pierwszej ręki pod atrakcyjnymi adresami w centrum Sztokholmu zostały sprzedane za miliony, a teraz podejrzani ryzykują konieczność spłaty żądnych kwot.
Mózgami sprzedaży kontraktów jest matka i córka w wieku 53 i 31 lat. Według prokuratora, największą transakcją będzie ok. 200-metrowe mieszkanie w Vasastan, gdzie sprzedano dzierżawę za ok. 2 mln koron.
Telewizja SVT przeprowadziła wywiady z matką i córką, które uważają, że pełniły rolę doradczą i że pieniądze, które otrzymały w ramach rekompensaty, zostały podzielone między wielu różnych pośredników. Krytycznie odnoszą się również do faktu, że szwedzki urząd skarbowy nie zbadał wszystkich zaangażowanych stron i sposobu podziału pieniędzy.
Kolejnych 13 osób jest ściganych za łamanie kodeksu gruntów przy umowach sprzedaży.
Dowodem są głównie rozmowy SMS-owe, które zdaniem prokuratora pokazują, że to kobiety były największą siłą napędową przestępstwa. Zarzuca się im, że pomogli kupującym w pozyskaniu dużej ilości gotówki, odpisywali najemcom umowy remontowe i wprowadzali w błąd wynajmujących.
Według śledztwa Szwedzkiego Urzędu Skarbowego jest to 39 mieszkań z mediacją od 2016 do marca 2019 roku, ale prokuratura bierze tylko pod uwagę około dwudziestu.
Według prokuratora kara to do dwóch lat więzienia. 1 października 2019 r. Kupowanie czarnych kontraktów stało się przestępstwem.