„Social distancing” powoduje, że życie towarzyskie zeszło do podziemia. Zamknięte są bary, restauracje, kluby i dyskoteki. W Norwegii powoduje to, że ludzie szukają rozrywek w domu. Jedną z nich jest picie alkoholu.
Vinmonopolet, norweska sieć sklepów monopolowych, czerpie z obecnej sytuacji wielkie korzyści finansowe. Sklepy są otwarte tak jak wcześniej i przeżywają oblężenie. Firma odnotowała znaczny wzrost sprzedaży.
„Sprzedajemy o wiele więcej alkoholu niż zazwyczaj. Przewidujemy, że w nadchodzących tygodniach handel może tylko wzrosnąć”, informuje Jens Nordahl, manager ds. komunikacji w Vinmonopolet.
W minionym tygodniu w sklepach sprzedano łącznie 2,1 miliona litrów alkoholu. To o 0,5 mln litra więcej niż zazwyczaj.
„Prawdopodobna przyczyna jest taka, że praktycznie nie istnieje teraz handel graniczny i handel wolnocłowy. Do tego pozamykane są kluby nocne. Większość naszych konkurentów znajduje się obecnie w uśpieniu, przez co wszyscy klienci przychodzą do nas”, hipotetyzuje Nordahl w rozmowie z TV2.
Odkąd wprowadzono zasady społecznego dystansu, pojedynczy klient kupuje średnio 3 litry alkoholu na głowę. Wcześniej kupował o 0,8 litra mniej. Vinmonopolet z jednej strony cieszy się z wysokich obrotów, ale z drugiej liczy, że klienci wykażą się wreszcie umiarkowaniem w piciu.
„Średnio nasz klient kupuje teraz o jedną butelkę alkoholu więcej niż zazwyczaj. Chcielibyśmy wierzyć, że takie zakupy są robione na zapas albo że kupowane są produkty dla osób bliskich – nie że Norwegowie piją na umór”.
Nordahl zaznacza, że wśród osób zatrudnionych przez Vinmonopolet nikt nie jest zarażony koronawirusem. Sklep działa tak samo, jak funkcjonował przed epidemią. „Jesteśmy siecią kontrolowaną rządowo. Jeśli sklepy zostaną zamknięte, będzie to decyzja podjęta przez polityków”.
Ostatnie lata pokazały, że ludzie mają tendencję do kupowania większej ilości alkoholu w chwilach kryzysowych. Tak było zarówno po 11 września 2001 roku, jak i w 2011, kiedy Anders Breivik zamordował prawie osiemdziesiąt osób w zamachach terrorystycznych.
Organizacja ds. rozwiązywania problemów alkoholowych „Av og till”, wyraziła zaniepokojenie obecną sytuacją. Randi Hagen Eriksrud tak tłumaczy ciągoty Norwegów do napojów wysokoprocentowych:
„Kiedy pracujemy zdalnie, łatwo przejść w tryb imprezowy. Łatwiej wtedy urządzamy sobie wakacje w domu. Nie mamy żadnych spotkań biznesowych, a następnego dnia możemy przecież wstać odrobinę później”.
Vinmonopolet (przez mieszkańców Norwegii zwany też „Poletem”) jest państwową siecią z monopolem na sprzedaż alkoholu o stężeniu przekraczającym 4,75 proc.
Monopol rządowy obowiązuje też w Finlandii, Szwecji, Norwegii, Islandii i na Wyspach Owczych, a nie obowiązuje w Danii.
Obecnie w Norwegii 2017 osoby pozytywnie przeszły testy na obecność koronawirusa. Zmarło w sumie siedem osób. (stan na 21 marca)
Liczba kolejnych zarażonych gwałtownie rośnie, przez co rząd wprowadził środki nadzwyczajne w celu powstrzymania epidemii. Wszystkie placówki edukacyjne są zamknięte, z życia codziennego wyłączone są też przedsiębiorstwa i firmy. Otwarte pozostają supermarkety i apteki.
Większość Norwegów ma możliwość pracy zdalnej. Zamknięte są restauracje i puby, przez co tysiące osób zostało z dnia na dzień bez zatrudnienia.