Szwedzkie środowiska LGBTQ przejęte losem Polaków i strefami wolnymi od „gejowskiej ideologii”

Na profilu Szymona Szynkowskiego vel Sęka (posła Prawa i Sprawiedliwości) w serwisie Twitter pojawił się wpis, w którym narzeka on, że przedstawiciele szwedzkich środowisk LGBTQ zwrócili się do ambasady Polski z prośbą o usunięcie z polskich miejscowości tabliczek z cyklu „stref wolnych” od osób homo-, bi- czy transseksualnych.

Polityk PiS-u próbuje zrzucić odpowiedzialność za pojawienie się tychże stref na aktywistę Barta Staszewskiego. Ten nie kryje oburzenia i nie daje się wpędzić w poczucie winy.

- Reklama -

„Zatroskany szwedzki gej, który wysłał e-mail na skrzynkę ambasady, ma służyć jako dowód, że problemem są moje znaki, a strefy nie istnieją?” – pyta retorycznie Staszewski w facebookowym poście.

Według Staszewskiego wiceminister spraw zagranicznych uprawia w social mediach „tanią propagandę”, która „nie przystoi poważnemu państwu środkowej Europy”. Działacz na rzecz LGBTQ podkreśla, że media w Szwecji są doskonale zorientowane w temacie życia gejów i lesbijek w Polsce, bo wywodzą się z kraju, który respektuje prawa człowieka.

Powołuje się przy tym na artykuł, który pojawił się na oficjalnej stronie SVT, a w którym przyjrzano się sytuacji w gminach Istebna i Klwów (obie gminy próbowały wprowadzić u siebie ustawę antygejowską).

- Reklama -

„To dzięki głosom szwedzkich europarlamentarzystów udało się przegłosować rezolucję PE wzywającą Polskę do powstrzymania się od tworzenia stref wolnych od LGBT w grudniu ubiegłego roku, długo przed moją akcją”, dodaje Staszewski.

Pod postem Staszewskiego pojawiły się komentarze poddające ostrej krytyce propagandowe słowa Szynkowskiego vel Sęka: „dyplomatoł”, „podły człowiek”, „Poznań przeprasza za Sęka”.

- Reklama -

SVT nie kryło radości z decyzji sądu o unieważnieniu tzw. stref wolnych od LGBT. Deklaracje przyjmowane przez gminy były niezgodne z polską konstytucją, która zakazuje dyskryminacji.

W artykule Sveriges Television z lipca tego roku pojawił się komentarz otwarcie przyznający, że zakazywanie „ideologii” okaże się szkodliwe nie dla żadnych środowisk aktywistycznych, a dla samych ludzi: jednostek homo-, bi- i transseksualnych.

Tekst wywołał na tyle duże zainteresowanie szwedzkich czytelników, że wkrótce temat podjęto w innych serwisach: „Aftonbladet”, „Tidningen Syre”, „Expressen”, „QX”, „ETC”.

Udostępnij