Pomimo wprowadzonych niedawno, ostrzejszych restrykcji covidowych Szwecja wciąż ciężko przechodzi pandemię koronawirusa. Sztokholm znów stał się epicentrum nowych infekcji. Władze miasta apelują do sztokholmczyków przeszkolonych medycznie, by wsparli stołeczną służbę zdrowia.
Lars Falk, pracujący na oddziale intensywnej terapii w szpitalu Karolinska, powiedział serwisowi AFP.com, że druga fala epidemii uderzyła w Szwecję silniej, niż zakładali eksperci:
„Latem otrzymaliśmy od Agencji Zdrowia Publicznego trzy różne scenariusze. Byliśmy gotowi na najgorszy z nich. Okazało się, że sytuacja jest dwa razy tak dramatyczna.”
W poniedziałek ustalono, że na oddziałach intensywnej terapii leczonych jest 2406 osób. To niemal tak dużo, jak pod koniec kwietnia, kiedy na OIOM-ach przebywało 2412 pacjentów w ciężkim stanie.
W czwartek podano, że od początku pandemii z powodu koronawirusa zmarły w Szwecji 7908 osoby. Od początku listopada śmierć poniosło około 1800 osób, a w ubiegłym tygodniu zmarło blisko 500 chorych.
Szwedzki rząd nie wprowadził ogólnego nakazu noszenia masek ochronnych, a obywatelom wydaje jedynie zalecenia – stawiając na współpracę, a nie sankcje. Dopiero 24 listopada wszedł tu zakaz zgromadzeń publicznych w gronie więcej niż ośmiu osób.
„Z biegiem kolejnych miesięcy stajemy się twardsi, ale wiem, że musimy być jeszcze silniejsi niż teraz”, powiedział Falk.
Przedstawiciele służby zdrowia zapewniali wiosną, że agresywny atak koronawirusa o tej porze roku spowoduje jego osłabienie podczas – wtedy jeszcze ewentualnej – drugiej fali epidemii. Anders Tegnell, główny państwowy epidemiolog, zapewniał o tym podczas rozmowy z TV4, kiedy przewidywał, że liczba infekcji będzie niewielka, a zachorowania będą „rozproszone” po kraju.
Tegnell przez wiele miesięcy obstawał przy swoim zdaniu, że Szwecja dobrze radzi sobie z pandemią COVID-19. Przed startem drugiej fali zachorowań uznał, że tutejsi lekarze posiadają „odpowiednią wiedzę i narzędzia”, by uniknąć znacznego rozwoju choroby.
We wtorek w rozmowie z „Aftonbladet” premier Stefan Löfven przyznał, że wielu ekspertów szwedzkich mogło „nie docenić potęgi koronawirusa”. Jednocześnie niezależna komisja powołana przez rząd oficjalnie potwierdziła, że Szwecji nie udało się otoczyć osób starszych, mieszkańców domów seniora, odpowiednią opieką, co w rezultacie mogło doprowadzić do śmierci wielu z nich.
Ponad 90 proc. wszystkich zgonów covidowych w Szwecji dotyczyło osób w podeszłym wieku, powyżej siedemdziesiątego roku życia. Połowa z tych odejść miała miejsce w domach opieki społecznej. O porażce systemu wspomina nawet król Karol XVI Gustaw, zazwyczaj nie podejmujący głosu w sprawach politycznych.
Rząd przygotowuje wprowadzenie tymczasowej, jednorocznej „ustawy pandemicznej”. Ma ona wejść w życie w okolicy marca 2021. Za jej sprawą ministrowie będą mogli wprowadzać restrykcje dotyczące ilości osób w przestrzeni publicznej.