Starsza kobieta w szwedzkim domu opieki nie jadła, ponieważ żaden z opiekunów pracujących tego dnia nie mówił po szwedzku na tyle dobrze, by zrozumieć, że jest głodna.
Do incydentu doszło w ubiegłą niedzielę w gminie Östersund, kiedy starsza kobieta skontaktowała się ze swoim „dobrym mężczyzną”, co jest szwedzkim terminem na osobę wyznaczoną na stanowisko powiernika lub opiekuna.
Powiedziała swojemu opiekunowi, że nie mogła nic zjeść i poprosiła personel o kanapkę, ale nikt jej nie pomógł, ponieważ nie mówią odpowiednio po szwedzku. Wyznała, że czuje się zaniepokojona z tego powodu, poinformował serwis Samhällsnytt.
Powiernik kobiety zadzwonił do domu opieki i potwierdził, że żaden z pracujących w tym czasie pracowników nie mówi po szwedzku. Później zadzwonił do innego działu i dowiedział się, że nie ma tam stałego personelu.
Po skontaktowaniu się z powiernikiem inny szwedzkojęzyczny pracownik z innego działu w końcu przyszedł do domu i dał kobiecie jedzenie.
Lokalna gmina obarczyła winą za incydent pandemię koronawirusa, mówiąc, że wielu ich pracowników regularnie chorowało. Powiedzieli jednak, że wszyscy zastępcy mają obowiązek posługiwania się językiem szwedzkim na pewnym poziomie zarówno w mowie jak i piśmie.
Na początku tego miesiąca szwedzki Inspektorat Zdrowia i Opieki stwierdził, że słaba znajomość języka szwedzkiego wśród personelu domów opieki zwiększa ryzyko infekcji i zgonów z powodu koronawirusa.
Obecnie nie ma wymagań językowych do pracy w domach opieki dla osób starszych w Szwecji. Jednak dwóch populistycznych polityków Szwedzkich Demokratów w gminie Umeå wezwało do przeprowadzenia testów językowych w ich regionie.
Bariera językowa została również obwiniona za wyższe wskaźniki zakażeń koronawirusem w dzielnicach z dużą populacją pochodzącą z środowisk migranckich w Sztokholmie.