Wiele krajów słynie z miejsc, w które lepiej nie zapuszczać się po zmroku. W Stanach Zjednoczonych będzie to chociażby miasteczko Centralia, które stało się inspiracją dla gier i filmów z serii „Silent Hill”, a w Meksyku – znana każdemu „Wyspa Lalek”. Sztokholm też ma swoją upiorną historię.
W gminie Sundbyberg znajduje się Kymlinge – nieukończona stacja metra, która z powodu licznych legend uchodzi za nawiedzoną. Jeśli wierzyć opowieściom, to właśnie tędy przejeżdżał srebrny pociąg widmo o nazwie C5, znany też jako Silverpilen. Dziś umieszczony jest on na wystawie – może go odwiedzić każdy, kto tylko się na to odważy.
Pociąg wyprodukowano w połowie lat 60., posługując się głównie stopami aluminiowymi. Miał on być używany jedynie jako wagon zapasowy: z nieznanych powodów nie oddano C5 do użytku powszechnego i nie pomalowano go na zielono, jak inne wagony. Wokół jego kursów narosło wiele legend miejskich, często kończyły się one śmiercią pasażerów lub sugerowały, że pociągiem jeżdżą tylko duchy.
Wewnątrz wagonu panował sterylny wystrój, a na ścianach nie wisiały żadne plakaty reklamowe. C5 używany był głównie na czerwonej, a później niebieskiej linii.
W końcu kursów Silverpilen było tak mało, że niektórzy mieszkańcy nie wierzyli w jego istnienie. Najsłynniejsza legenda narodziła się w latach 80. Mówiono, że wagon metra zatrzymuje się tylko nocą i korzystają z niego jedynie zmarli. Silverpilen wiązany był ze śmiercią dziewczyny, która wracała z dyskoteki po zmroku i trafiła na kolej z piekła rodem. Potem jej zwłoki znaleziono w pobliskim lesie.
Pomimo złej sławy C5 kursował po stolicy aż do 1996 roku, kiedy wycofano go z użytku. Obecnie stanowi obiekt muzealny, odratowany przez lokalnego artystę Andersa Åbergsa. Pociąg trafił parku sztuki „Mannaminne” w Nordingrå, a operacja jego odratowania kosztowała blisko 30 tys. koron (~12,8 tys. PLN).
Ściany wagonu pokryte są kolorowymi napisami graffiti. Wejście na teren parku kosztuje 150 SEK. Godziny otwarcia podane zostały na oficjalnej stronie „Mannaminne”.