Granice między Szwecją a Norwegią zostały zamknięte – po raz pierwszy od 1954 roku. Władze zapowiadają, że potrwa to przynajmniej do końca marca nadchodzącego roku. Najbardziej niepokoi to Kenta Hanssona, burmistrza 6-tysięcznego miasteczka Strömstad, we wschodnim obszarze Szwecji.
„Nikt nie wierzy, że granice zostaną otwarte przed świętami wielkanocnymi. Z każdym kolejnym dniem sytuacja w Strömstad tylko się pogarsza”, narzeka Hansson w rozmowie z The Norwegian News Agency.
W Strömstad mieszka wielu ludzi, którzy podróżowali do pracy w Norwegii. Władze przygranicznego miasta obawiają się, że w 2021 roku stopa bezrobocia wzrośnie w ich regionie nawet do dwudziestu procent.
Hansson wielokrotnie prosił rząd Norwegii, by przepisy covidowe zostały w tym przypadku złagodzone – niestety, bez rezultatu. Burmistrz przygotowuje się na najgorsze: że granica zostanie otwarta dopiero w kwietniu przyszłego roku:
„To naprawdę smutne. Wiele rodzin zostanie pozbawionych źródła dochodu. W ten sposób w naszym mieście uruchomiona zostanie lawina problemów natury społecznej.”
Norweskie władze wystosowały do Norwegian News Agency oświadczenie, w którym poinformowały, że obecnie nie wiadomo, kiedy przepływ graniczny będzie znów możliwy.
„Przepisy dotyczące kwarantanny są stale aktualizowane i mogą szybko ulec zmianie. W tym momencie jest za wcześnie, by ocenić, jak sytuacja będzie wyglądała w okolicach Wielkanocy” – czytamy w oświadczeniu Marii Jahrmann Bjerke z Norweskiej Partii Konserwatywnej (Høyre).
Strömstad to miasteczko turystyczne. Tutejsi mieszkańcy zarabiają zaś przede wszystkim w Norwegii. Mieści się tu między innymi supermarket Nordby, który jest jednym z największych w całej Szwecji. Z powodu trwającej pandemii koronawirusa stracił on około 95 proc. swoich przychodów.
„Staram się nie myśleć o obecnych porażkach, tylko o tym, jak będzie funkcjonował nasz sklep, gdy to wszystko minie”, powiedział Ståle Løvheim, manager Nordby.
W norweskim miasteczku Halden, położonym kilka kilometrów od Strömstad, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Sklepy są udekorowane na nadchodzące święta i odnotowują świetnie wyniki sprzedażowe. Obiekty monopolowe Vinmonopolet cieszą się zyskami wyższymi o 200 proc. w porównaniu z minionymi miesiącami. Jeszcze do niedawna w norweskich sklepach przygranicznych kupowali w znacznej mierze Szwedzi.
Sytuacja nie dla każdego jest, oczywiście, kolorowa. Co najmniej dwustu mieszkańców Halden straciło pracę. Osoby te podróżowały do pracy w Szwecji. Tylko niektórym udało się znaleźć nowe zatrudnienie w rodzimym miasteczku. Władze informują, że 1137 mieszkańców poszukuje obecnie pracy. W Halden mieszka niespełna 30 tys. osób.
„Szwedzi zawsze byli dla nas jak członkowie rodziny”, powiedziała burmistrz Halden, Anne-Kari Holm, dodając, że trzyma kciuki za szybkie otwarcie granic.
Dopiero okaże się, co wydarzy się po otwarciu granic. Mieszkańcy Halden mają nadzieję, że zmiana nawyków zakupowych i zmiana ulg podatkowych (m.in. na tytoń czy alkohol) zminimalizuje „wyciek” handlowy niektórych produktów do Szwecji.
Norwegian News Agency dowiedziało się, że ceny w szwedzkich, przygranicznych sklepach pozostaną na czas pandemii i zamkniętych granic znacznie niższe, niż były przed marcem.