Królewska Akademia Nauk, odpowiadająca między innymi za przyznawanie Nagród Nobla, uważa, że władze Szwecji powinny przemyśleć swoją decyzję o niezalecaniu stosowania masek ochronnych w dobie drugiej fali zachorowań na koronawirusa.
W większości krajów europejskich stosowanie masek w miejscach publicznych jest obowiązkowe. Natomiast Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego dystansuje się od tych obostrzeń i podaje w wątpliwość skuteczność maseczek.
Nowy raport Królewskiej Akademii Nauk ujawnia, że stosowanie masek może odegrać kluczową rolę, jeśli chodzi o ograniczanie infekcji covidowej – zwłaszcza w niedużych, zamkniętych przestrzeniach.
„Mam nadzieję, że ten raport uruchomi debatę na temat masek i przywódcy państwa, niezależnie od opinii Agencji Zdrowia, wezmą ją sobie do serca”, powiedział Staffan Normark, sekretarz Królewskiej Akademii Nauk, kierujący grupą ekspercką zajmującą się wirusem COVID-19.
Na ulicach Szwecji można dostrzec, że przechodnie niechętnie i rzadko zakładają maski ochronne. Podobny stosunek wykazują politycy, którzy nawet podczas publicznych wystąpień pokazują się z reguły bez osłoniętej twarzy.
Agencja Zdrowia Publicznego uważa, że wprowadzanie obowiązku noszenia masek wywoła falę błędnych reakcji: Szwedom będzie towarzyszyło fałszywe poczucie bezpieczeństwa, które osłabi dystans społeczny.
Anders Tegnell: „Noszenie maseczek ochronnych nie ma już sensu”
Ponieważ liczba nowych infekcji covidowych wzrasta, 24 listopada w Szwecji wprowadzony zostanie zakaz zgromadzeń publicznych z udziałem więcej niż ośmiu osób. Być może właśnie z powodu nasilonych restrykcji rośnie też sprzedaż masek ochronnych w aptekach. Sieć Apotea zanotowało wzrost sprzedażowy na poziomie 360% w porównaniu z poprzednim miesiącem.
Z powodu koronawirusa w Szwecji zmarło dotąd 6410 osób.