Jennie Nilsson, minister obszarów wiejskich, ogłosiła, że w 2021 roku na szwedzkich fermach hodowlanych nie urodzą się żadne nowe norki. Powodem jest ryzyko transmisji groźnego koronawirusa.
W swojej decyzji Nilsson powołuje się na Szwedzki Urząd ds. Rolnictwa (Jordbruksverket), Agencję Zdrowia Publicznego i Państwowy Instytut Weterynarii (Statens veterinärmedicinska anstalt, SVA). Ostatnie ze stowarzyszeń ocenia ryzyko infekcji na podstawie doniesień weterynaryjnych z innych państw oraz na podstawie dostępnych informacji o „dynamice wirusa”.
Rolnicy szwedzcy powinni wstrzymać swoje hodowle do 2022 roku. Jeżeli na ich fermach urodzą się małe norki, będą musiały zostać uśpione. Dotyczy to jednak tylko nowo narodzonych zwierząt – te już żyjące postanowiono oszczędzić (inaczej niż w Danii, gdzie zdecydowano się uśmiercić 15 mln norek).
„Nasz przemysł hodowlany wciąż generuje spore ryzyko infekcji covidowej” – cytuje Pera Bolunda (minister ds. rynków finansowych) Sveriges Television.
Jesienią 2020 r. COVID-19 dotarł do kilkunastu ferm hodowlanych w szwedzkim regionie Blekinge. Był to akurat sezon, w którym norki są wybijane i produkuje się z nich futro.
Hakan Henrikson, główny lekarz weterynarii ze Szwedzkiego Urzędu ds. Rolnictwa, zapewnia jednocześnie, że duńska mutacja COVID-19 (która szerzyła się wśród zwierząt) nie dotarła do sąsiedniego kraju.
W Szwecji istnieje 35 ferm hodowlanych, na których żyją norki. Każdego roku produkuje się tu blisko 450 tys. futer z tych zwierząt. Dla porównania z Danii eksportuje się około 24,5 mln futer. Produkcja futer w Szwecji spada m.in. ze względu na działalność obrońców praw zwierząt.