W Szwecji narasta oburzenie z powodu wysokich cen żywności. Konsumenci organizują ogólnokrajowe bojkoty dużych sieci spożywczych, protestując przeciwko drożyźnie. Eksperci wskazują jednak, że za wzrost cen odpowiadają złożone czynniki, a nie tylko chciwość sieci handlowych.
Wzrost cen i zaskakujący winowajca: mleko w proszku
Po okresie stabilizacji w 2023 roku, ceny żywności w Szwecji ponownie rosną. Jednym z zaskakujących czynników, który przyczynił się do ostatnich podwyżek, jest wzrost cen mleka w proszku na światowych rynkach. To z kolei wpływa na ceny produktów mlecznych, takich jak mleko, masło i ser.
„Mleczarnie decydują się na produkcję mleka w proszku zamiast innych produktów, ponieważ zarabiają na tym więcej. To głównie Arla, która jest globalną firmą, jest dotknięta cenami mleka w proszku. Są one bardzo duże i jeśli podniosą ceny na szwedzkim rynku, większość z nich pójdzie w ich ślady,” wyjaśnia Christian Jörgensen, badacz z Centrum Ekonomii Rolno-Spożywczej na Uniwersytecie w Lund, w rozmowie z gazetą Expressen.
Złożone przyczyny wzrostu cen:
Oprócz cen surowców (np. mleka w proszku), na wzrost cen żywności wpływają:
- Słaba korona szwedzka: Utrudnia to import i podnosi ceny importowanej żywności.
- Wysokie koszty pakowania i transportu.
- Napięcia geopolityczne.
- Ekstremalne warunki pogodowe.
- Rosnące ceny energii.
Są to czynniki w dużej mierze poza kontrolą sprzedawców detalicznych.
Bojkoty – czy przyniosą efekt? Eksperci sceptyczni
Eksperci nie przewidują spadku cen żywności w najbliższej przyszłości, pomimo organizowanych bojkotów. Daniel Emilson, rzecznik prasowy Svensk Dagligvaruhandel (Szwedzkiej Federacji Handlu Spożywczego – organizacja branżowa reprezentująca sprzedawców detalicznych, a nie producentów, jak błędnie podano wcześniej), tłumaczy, że „obraz cen jest wynikiem długiego czasu realizacji zamówień, w którym to, co widzimy dziś w sklepach, często odzwierciedla koszty sprzed trzech do sześciu miesięcy.”
Christian Jörgensen jest sceptyczny co do skuteczności bojkotów. Uważa, że duże sieci spożywcze mają zbyt silną pozycję rynkową, aby protesty konsumenckie mogły znacząco wpłynąć na ich politykę cenową.