Od 1 czerwca w Szwecji wejdzie w życie długo wyczekiwane prawo umożliwiające podwórkową sprzedaż alkoholu przez lokalnych producentów. Większość gmin planuje skorzystać z tej możliwości i zezwolić na sprzedaż w godzinach 10–20 przez cały tydzień. Sztokholm jednak idzie pod prąd – i już teraz zbiera za to burzę krytyki.
„Jak w Systembolaget”: Sztokholm zamyka o 15:00 i nie działa w niedziele
Burmistrz Sztokholmu, Alexander Ojanne , zapowiedział w TV4, że stolica będzie trzymać się godzin otwarcia Systembolaget:
- zamknięte w niedziele,
- do godz. 15:00 w soboty.
– Chodzi o politykę społeczną, ochronę dzieci i ograniczenie przemocy domowej – tłumaczy Ojanne. – Nie tylko o sprzedaż, ale też o zmniejszenie ryzyka uzależnień i zapewnienie bezpiecznego środowiska rodzinnego.
Inne gminy bardziej otwarte: „To szansa dla małych firm”
Zupełnie inaczej do nowego prawa podeszły takie miasta jak Göteborg, Malmö, Uppsala, Gotlandia czy Linköping. Tam producenci będą mogli prowadzić sprzedaż zgodnie z maksymalnymi godzinami przewidzianymi w ustawie – codziennie od 10 do 20.
– Wiele małych producentów nie ma możliwości prowadzenia sprzedaży w tygodniu. Ograniczanie ich do godzin Systembolaget to sabotaż – mówi Annika Krutzén z Linköping.
Opozycja: „Sztokholm staje się coraz nudniejszy”
Decyzja władz miasta spotkała się z ostrą krytyką ze strony opozycji. Christofer Fjellner (M) nie szczędzi słów:
– Te wyprzedaże nie są imprezowe. To zorganizowane wizyty z przewodnikiem, z ograniczeniem do sześciu piw. Te zasady są nieproporcjonalne.
– Statystyki pokazują, że Sztokholm pije mniej niż 40 lat temu. Nie ma powodu do paniki – dodaje.
Boom na wnioski licencyjne. Gminy się szykują
Już teraz wiadomo, że od 1 czerwca wiele gmin otrzyma dużą liczbę wniosków o zezwolenie na sprzedaż alkoholu:
- Malmö spodziewa się minimum 10 wniosków,
- Kristianstad – do ośmiu,
- Höganäs zatrudni dodatkowy personel, by przyspieszyć procedury.
Sztokholm kontra reszta kraju: czy ograniczenia się utrzymają?
Wprowadzenie ogólnokrajowego prawa otworzyło nowe możliwości dla drobnych producentów, ale też zostawiło pole manewru samorządom. Sztokholm – przynajmniej na razie – postawił na kontrolę i ostrożność. Czy presja opozycji i środowisk lokalnych wpłynie na zmianę tej decyzji? Czas pokaże.