Google wywraca do góry nogami świat reklamy internetowej! Gigant zmienia zdanie w sprawie kontrowersyjnej techniki śledzenia użytkowników – od niedzieli reklamodawcy dostaną zielone światło na wykorzystanie „odcisków palców” (fingerprinting).
Ta decyzja wzbudza ogromne kontrowersje i obawy o prywatność internautów. „To oznacza, że reklamodawcy będą mogli gromadzić jeszcze więcej danych” – alarmuje Peter Mackhé, ekspert ds. mediów ze Szwedzkiego Stowarzyszenia Reklamodawców.
Sposoby śledzenia klientów online od lat wywołują burzliwe dyskusje. Krytycy biją na alarm w obronie prywatności, podczas gdy branża reklamowa broni się, że to niezbędna wiedza w erze cyfrowej.
Google, jako właściciel największej sieci reklamowej, jest kluczowym graczem na rynku. W 2024 roku aż 75% przychodów firmy pochodziło z reklam! Decyzje Google’a mają więc ogromny wpływ na całą branżę. W zeszłym roku firma już raz zaskoczyła rynek, wycofując się z planów usunięcia plików cookie. Teraz Google idzie o krok dalej – od jutra umożliwia reklamodawcom śledzenie użytkowników za pomocą fingerprintingu.
Czym właściwie jest fingerprinting? Ekspert Peter Mackhé wyjaśnia w wywiadzie dla agencji TT: „Zbiera więcej punktów danych niż pliki cookie”.
Koniec z prywatnością w sieci?
W uproszczeniu, pliki cookie są przechowywane jedynie w przeglądarce i stosunkowo łatwo je usunąć. Fingerprinting działa inaczej – gromadzi szereg informacji o użytkowniku, takich jak typ urządzenia, adres IP, system operacyjny, ustawienia języka i czasu. Dzięki temu identyfikacja użytkownika staje się znacznie łatwiejsza, np. podczas logowania się do serwisów czy oglądania telewizji internetowej.
Co więcej, w przypadku fingerprintingu, w przeciwieństwie do plików cookie, nie ma prostej opcji rezygnacji typu „kliknij tutaj, aby zrezygnować”.
„Z punktu widzenia prywatności jest to oczywiście bardzo problematyczne. Z perspektywy reklamodawcy – im więcej danych, tym precyzyjniejsze targetowanie reklam” – podsumowuje Peter Mackhé.
Google tłumaczy się „wzrostem prywatności”
Google wcześniej sprzeciwiał się wykorzystywaniu fingerprintingu w swojej sieci reklamowej. Teraz jednak firma zmieniła front. W komentarzu dla TT, szwedzki oddział prasowy Google pisze:
„Zaktualizowaliśmy nasze zasady dotyczące platformy, aby odzwierciedlić nowe technologie zwiększające prywatność, które zmniejszają ryzyko i wspierają rozwój nowych kanałów, takich jak telewizja internetowa (CTV)”.
Google odmówił dalszych komentarzy w sprawie krytyki fingerprintingu.
Peter Mackhé zauważa, że w świecie reklamy trwa spór o skuteczność śledzenia online: „Wyobraźmy sobie, że kupujemy buty w sklepie stacjonarnym. Nigdy nie zgodzilibyśmy się, aby sprzedawca śledził nas po wyjściu ze sklepu, aż do domu”.