W budynku, w którym mieści się biuro Stefana Löfvena, doszło do kradzieży. Przedmiotem łupu była broń palna: sześć pistoletów Glock 17 oraz trzysta nabojów typu dum-dum. Współpracownicy premiera mieli powiedzieć: „to nie może wyjść na światło dzienne”. Sprawę nagłośnił jednak serwis „Dagens Juridik”.
Broń i amunicję przechowywano w zespole pałacowym Rosenbad – właśnie tutaj mieści się prywatne biuro premiera. W razie ataku terrorystycznego ochroniarze mają dostęp do pistoletów, by mogli zapanować nad sytuacją.
W budynku prowadzone są prace remontowe. Broń była przenoszona do innego pomieszczenia i, jak donosi „Dagens Juridik”, „zaginęła”. Ochroną kompleksu zajmuje się firma Securitas. Pracownicy nie byli do tej pory w stanie odnaleźć zguby.
„Ktoś musiał wynieść broń z budynku. Nie do końca wiadomo, jakim cudem ktoś dostał się do Rosenbad i po prostu zabrał sześć pistoletów. One powinny być specjalnie oznaczone na wypadek takiej sytuacji” – dowiadujemy się z „Dagens Juridik”.
Bardziej jednak niepokoi kradzież amunicji, która może wywołać poważne obrażenia.
Joanna Ljunggren, rzeczniczka prasowa Szwedzkiej Policji, informuje, że o popełnieniu przestępstwa zawiadomiono pod koniec ubiegłego miesiąca. Donosy te potwierdza też Kancelaria Rządu i Ministerstwa (Regeringskansliet).
Prokurator okręgowy Lukas Eriksson poinformował, że prowadzone jest śledztwo w sprawie „kradzieży w biurach rządowych”. Nie ujawnił jednak nic więcej na ten temat.
Rosenbad mieści w sobie też biuro ministra sprawiedliwości, Morgana Johanssona.
Premier nie udzielił dotąd żadnego komentarza w sprawie kradzieży.