W marcu uruchomiono automatyczny handel energią bilansową mFRR, aktualizowany co 15 minut zamiast ręcznej godziny. Celem była szybsza i efektywniejsza regulacja częstotliwości do 50 Hz, lecz w praktyce doszło do gwałtownych skoków cen, szczególnie w południowej Szwecji. Według branży koszty dla producentów i podmiotów bilansujących wzrosły wielokrotnie, a Inspektorat Rynku Energii wszczął kontrolę i zakazał jednemu z podmiotów składania ofert bez uzasadnienia poziomu cen.
Co się zmienia od 7 października
Svenska kraftnät wprowadziła korektę algorytmu. Operator może teraz obniżyć popyt na energię bilansową nawet o 50 MW względem prognozy, co ma spłaszczyć piki cenowe. Dodatkowo algorytm otrzymał bardziej elastyczny wybór ofert, by częściej uruchamiać nieco większe, ale tańsze zasoby i unikać niepotrzebnej aktywacji najdroższych.
Limit cenowy i nadzór
Trwa analiza, czy obniżyć maksymalną cenę nierównowagi (dziś 10 000 €/MWh). To odpowiedź na zarzut, że przy obecnym suficie pojedyncze aktywacje mogą windować koszty bilansowania w całym systemie. Równolegle kontynuowane są kontrole cenowe i weryfikacja podstaw kalkulacyjnych ofert.
Przemysł: krok w dobrą stronę, ale niewystarczający
Organizacje branżowe, m.in. Energiföretagen oraz SKGS (przemysł energochłonny), witają zmiany, lecz pytają, czy realnie ograniczą zmienność i poziomy cen. Jak zauważa w wywiadzie dla NyTeknik przedstawiciel sektora leśnego Johan Bruce, przy tak wysokich kosztach nierównowagi trudno planować nowe inwestycje o dużym zużyciu energii w Szwecji. Rynek oczekuje, że operator i regulator pójdą dalej: w kierunku stabilniejszej krzywej popytu na mFRR oraz bardziej przewidywalnego mechanizmu cenowego.
