
Pożar katedry Notre Dame wzbudził pewną przykrą nostalgię w sercach wielu mieszkańców Sztokholmu.
Blisko trzydzieści lat temu niemal całkowicie spłonął jeden z najpiękniejszych kościołów stołecznych. Udało się go jednak odbudować, co dziś też napawa wielu ludzi nadzieją.
17 maja 1990 roku nad Kościołem Katarzyny pojawiły się kłęby dymu. Zapadła się wewnętrzna kopuła, a ogień trawił wiele drogocennych przestrzeni. Nie był to pierwszy pożar tej katedry – wcześniejszy miał miejsce w 1723 r.
Budowę kościoła rozpoczęto w 1656 roku. Został on umieszczony na wzgórzach wyspy Södermalm i był widoczny m.in. z „Ulicy Królowej” – Drottninggatan. Dało się dostrzec kościół też z poziomu jeziora Melar i pomagał on w nawigowaniu statkami.
Kościół Katarzyny stał się jednym z najważniejszych punktów na mapie Szwecji. Na kościelnym cmentarzu pochowani zostali przywódcy polityczni i uznani artyści.
Pożar z 1723 roku spowodował, że konieczna była gruntowna przebudowa. To właśnie tym pracom zawdzięczamy jego późniejszy kształt: powstała m.in. charakterystyczna, ośmioboczna wieża.
Wieża zawaliła się podczas drugiego pożaru, w latach dziewięćdziesiątych. Ocalały tylko zewnętrzne mury. Udało się też ocalić skarbiec i jego zawartość (srebrny krucyfiks, chrzcielnicę, drogie tkaniny).
O przyczynie pożaru tylko spekulowano: prawdopodobnie doszło do zwarcia elektrycznego w przewodach wielkiego żyrandola, wiszącego w głównej sali kościelnej. To jednak tylko przypuszczenia.
W 1990 roku na terenie kościoła nie znajdowały się żadne wykrywacze ognia. Gdy strażacy dotarli na miejsce zdarzenia, pożar pochłonął już dużą część obiektu.
Dawną formę miał nadać spalonej świątyni Ove Hidemark – uznany architekt, który ściśle współpracował z rodziną królewską. Było to nie lada wyzwanie. Planów było kilka: mówiono nawet o tym, by „dawny” kościół znalazł inne, nowocześniejsze zastosowanie. Postawiono jednak na tradycję.
Dzięki obrazom i fotografiom, przedstawiającym kościół, udało się go odbudować. Wyglądał niemal identycznie, co przed pożarem. W odbudowie kościoła wykorzystano 52 000 ręcznie wykonanych gwoździ i 3000 kołków dębowych – wykonanych z drzew rosnących na wyspach królewskich.
Równie wiele trzeba było sprowadzić miedzianych oraz wapiennych płyt, które pomogły przykryć kopułę i podłogi.
Organy piszczałkowe wyprodukowała holenderska firma J.L. van den Heuvel Orgelbouw. Choć kościół był ubezpieczony przed wypadkami, prace restauracyjne zostały sfinansowane w ramach specjalnej fundacji. Odbudowa pochłonęła 280 mln koron. W pomoc zaangażowało się około 120 tys. ludzi.
Ponowne otwarcie Kościoła Katarzyny po przebudowie miało miejsce w 1995 roku.