Nordland na północy Norwegii. Para mieszkająca nieopodal miasta portowego Bodø remontowała swój dom, kiedy dokonała szokującego odkrycia. Po ściągnięciu desek podłogowych w celu zainstalowania izolacji cieplnej znaleziono „pamiątkę” z czasów wikingów.
Mały przedmiot miał być, według pary, kółkiem zabawkowego samochodu. Ostatecznie ustalono, że jest to koralik. To nie koniec niespodzianek. Pod podłogą ukryte były też żelazne klamoty i obuch topora.
Od czasu budowy domu w 1914 roku nie był w nim przeprowadzany gruntowny remont. Norwegowie skontaktowali się z działem ds. dziedzictwa kulturowego w urzędzie regionalnym poinformował. Eksperci z muzeum w Tromsø odwiedzili dom następnego dnia.
Prawo norweskie mówi, że zabytki, których pochodzenie datuje się na okres sprzed 1537 roku, automatycznie przejmowane są przez muzea i instytucje kultury.
Pod domem znajdował się grobowiec, który badany jest teraz przez archeologów. Wykopaliska mają na celu odkrycie kolejnych obiektów z epoki wikingów. W Norwegii wielokrotnie trafiono już na miejsce wikińskiego pochówku, nigdy jednak nie doszło do tego pod fundamentami czyjegoś domu.
Archeolog Martinus Hauglid wierzy, że szklany koralik i przedmioty z żelaza mogą pochodzić z późniejszej ery wikingów, kiedy w Norwegii wprowadzono chrześcijaństwo. „Znaleziska mogły zostać wyprodukowane nawet w IX wieku”, powiedział ekspert.
Wykopaliska trafiły na Uniwersytet w Tromsø, gdzie poddane zostaną głębszej analizie.
To nie pierwszy raz, kiedy w Norwegii dokonano podobnego odkrycia. W Ytre Fosse, na północ od Bergen, znaleziono jakiś czas temu rzymską grę planszową, również pamiętającą czasy wikingów. Podobnego znaleziska dokonano w Lindisfarne. Z kolei na wyspie Donna, w północnej części kraju, znaleziono rzymską monetę.
Jeszcze ciekawszego odkrycia dokonano w górach Jotunheimen, gdzie cofający się płat lodowy Lendbreen odsłonił szlak handlowy, z którego korzystano za czasów wikingów. Wśród znalezionych artefaktów znajdowały się m.in. sanie i fragmenty średniowiecznej odzieży.