Norweski Instytut Zdrowia Publicznego (Folkehelseinstituttet) podaje, że u 450 w pełni zaszczepionych pacjentów wykryto wirus COVID-19. Jak tłumaczy Sara Viksmoen Watle, lekarz naczelna instytutu, ta liczba stanowi 0,03 proc. wszystkich Norwegów, którym podano obie dawki szczepionek.
W rozmowie z publicznym nadawcą telewizyjnym Norsk Rikskringkasting (NRK) Watle powiedziała, że wystąpienie infekcji u osób, które przyjęły preparat, jest „ewenementem”, „czymś niezwykle rzadko spotykanym”. Zarówno Watle, jak i Espen Rostrup Nakstad (zastępca dyrektora ds. zdrowia w Dyrekcji ds. Zdrowia i Spraw Socjalnych) podkreślają jednak, że szczepionki nigdy nie dają stuprocentowego zabezpieczenia przed koronawirusem.
„Z badań wynika, że średnio jedna osoba na dziesięć będzie mogła zarazić się koronawirusem w wyniku kontaktu z osobą chorą”, wyjaśnia Nakstad. „Na szczęście niewiele z osób zaszczepionych cierpi potem na poważne symptomy chorobowe. Większość pacjentów dobrze reaguje na przyjęty preparat.”
Spośród 450 wspomnianych osób 26 trafiło do szpitala. 21 pacjentów z tej grupy narażonych jest na cięższy przebieg infekcji covidowej. Większość ma minimum 75 lat.
„Odpowiedź immunologiczna po zaszczepieniu jest najsłabsza wśród ludzi starszych, w podeszłym wieku”, powiedział Nakstad w wywiadzie dla NRK. Lekarz uspokaja, że testy cały czas potwierdzają skuteczność szczepionek.
„Większość zaszczepionych jest bezpieczna. Niektórzy mogą jednak poważnie zachorować, a nawet umrzeć, jeżeli wirus rozprzestrzeni się w częściach społeczeństwa, gdzie nie osiągnięto jeszcze odporności stadnej.”
W Norwegii na koronawirusa chorowało dotąd około 132 tys. ludzi. Z powodu infekcji śmierć poniosły 794 osoby. W kraju liczącym 5,3 mln obywateli zaszczepiono dotąd 29,1 proc. populacji.
