W ubiegłym tygodniu w centralnej części Sztokholmu doszło do eksplozji. Zatrzymano w tej sprawie jedną osobę, która – według policji – mogła odpowiadać za wybuch. W jego wyniku zniszczony został budynek mieszkalny. Rannych na szczęście nie było.
Tymczasem w Norrköping doszło do kolejnego wybuchu. W środę rano, około godziny 06:00, coś eksplodowało na drugim piętrze budynku mieszkalnego. Co takiego – nie udało się tego ustalić. Mieszkańcy zostali postawieni na nogi, a dwa lokale zostały zdewastowane.
„Miała miejsce swego rodzaju detonacja. Pomimo że nie przeprowadzono jeszcze analizy kryminalistycznej miejsca zdarzenia, możemy potwierdzić informacje o detonacji”, powiedział rzecznik policji Thomas Agnevik w rozmowie z TT News Agency.
Funkcjonariusze spędzili cały poranek, szukając dowodów zbrodni i rozmawiając ze świadkami.
„Aftonbladet” sugeruje, że celem ataku miał być starszy członek gangu motocyklowego o nazwie „No Surrender”. Ta organizacja od lat podejrzewana jest o udział w wielu przestępstwach, także innych detonacjach.
Zaledwie kilka dni temu do eksplozji dochodziło w dzielnicach Husby oraz Östermalm. Głośno komentowały te zdarzenia media w całym kraju. Jak na razie nie udowodniono, że wszystkie te incydenty mogą mieć punkt wspólny.
Policja analizuje jednak wszystkie te sprawy pod kątem powiązania, prowadząc tzw. „operację Hoarfrost”. Uczestniczą w tym funkcjonariusze i specjaliści z całego kraju.
Sztokholmski oddział policji poinformował, że w areszcie przebywa jedna osoba, która mogła brać udział w przestępstwie. Są przypuszczenia, że człowiek ten odpowiada (całkowicie lub częściowo) za detonację na ulicy Gyllenstiernsgatan (w Östermalm).
„Trwa wzmożone śledztwo” – zaznaczono w komunikacie prasowym. Do kontaktu z policją wzywa się każdego, kto ma informacje na temat wybuchu.
Eksplozja była tak silna, że słyszano ją w odległości kilku kilometrów. Media rozpisywały się o „najsilniejszej detonacji, do jakiej doszło w stolicy”.