Matteo Salvini, wicepremier Włoch, zareagował na materiał telewizyjny, który poświęcony był dzielnicom szwedzkich miast, opanowanym przez imigrantów. W poście na Twitterze polityk o populistycznych poglądach pisał, że „nie chce, aby Włochy stały się takie, jak Szwecja”.
Salvini komentował materiał, który wyemitowany został w programie „TG2”, na łamach stacji Rai Due. Był on poświęcony dzielnicom dużych szwedzkich miast, które w znakomitej większości są dziś zamieszkane przez uchodźców. Zgodnie z Rai Due w miejscach tych ma być stosowane prawo Szariatu.
Program został potępiony przez szwedzką ambasadę we Włoszech, o czym donosiło m.in. „Il Giornale„. Z materiałem zgodził się jednak Salvini, który grzmiał na swoim Twitterze: „Nie chcemy skończyć jak Szwedzi. To, co się tam dzieje, nie jest żadną integracją społeczną. Nie chcemy, aby Włochy stały się 'Eurabią’!”
„Eurabia” odnosi się do terminu, który w przeszłości wprowadziła Oriana Fallaci – dziennikarka i pisarka, znana z radykalnej krytyki islamu. Fallaci zmarła w 2006 roku.
Sławę przyniosła jej publikacja książek „Siła rozumu” (2004) oraz „Wściekłość i duma” (’01). Obie sprzeciwiały się fundamentalizmowi islamskiego.
W odpowiedzi na emisję programu ambasada szwedzka we Włoszech wydała oświadczenie,
według którego „w Szwecji nie ma stref ’no-go'”. „Tak jak w każdym większym mieście, w
szwedzkich metropoliach też znajdują się dzielnice mniej bezpieczne. Ale, wbrew temu, co powiedziano w 'TG2′, są one pilnowane przez policję, od kilku lat bardzo skrupulatnie.
W Szwecji wszyscy mamy takie same prawa” – czytamy w oświadczeniu.Rząd szwedzki również zapewnia, że „nie ma czegoś takiego, jak strefy 'no-go'”. Jedak media stale
donoszą o dzielnicach zdominowanych przez muzułmanów, gdzie imigrancka większość chce wprowadzić kodeks moralny typowy dla krajów Bliskiego Wschodu.
W ubiegłym roku problemowi temu przyjrzeli się centroprawicowi Moderaci. Politycy tej partii chcieli, by niebezpieczni muzułmanie o radykalnych poglądach zostali aresztowani, bo ograniczają prawa kobiet i zagrażają dzieciom.
Ambasada we Włoszech ma rację w kwestii policji: funkcjonariusze stale patrolują niebezpieczne dzielnice. Często jednak padają w nich ofiarą ataków, nawet ze strony osób młodych. W ubiegłym roku w Malmö doszło do kilku napaści na posterunki policji. Podłożono tam materiały wybuchowe.
„Najpopularniejszą” strefą, którą nieoficjalnie określa się jako „no-go”, jest Rinkeby, w
Sztokholmie. Na miejscu miał powstać specjalny posterunek, ale pracownicy budowy odmówili współpracy z obawy przed atakiem wrogo nastawionych uchodźców.