Światowa Organizacja Zdrowia wynagradza wszystkie kraje, które dobrze radzą sobie z koronakryzysem, gromkimi pochwałami. Pozytywnie oceniono efekty walki z wirusem między innymi w Irlandii, Chinach czy Singapurze. Teraz do listy państw na medal WHO wpisuje Szwecję. W oświadczeniu organizacji czytamy: „Szwecja stanowi model przyszłości. Jeśli chcemy wrócić do życia sprzed czasu pandemii, gdzie nie ma obostrzeń i kwarantanny, spójrzmy właśnie na ten kraj.”
Podejście tego skandynawskiego kraju do koronakryzysu z pewnością różni się od nastawienia, jakie dało się zaobserwować we Włoszech, Francji czy właśnie Chinach. Duże zgromadzenia publiczne są tu wprawdzie zakazane, ale nadal funkcjonują restauracje, bary, puby. Otwarte są też szkoły dla dzieci poniżej 16. roku życia. Dystans społeczny nie jest egzekwowany przez policję – do niego się po prostu zachęca.
Władze ufają swoim obywatelom i zdaje się, że lubią skupiać na sobie uwagę całego świata. „Wiele państw powoli zaczyna podążać ścieżką przetartą przez nas”, powiedział dumnie Anders Tegnell w jednym z ostatnich wywiadów.
Niektóre media faktycznie chwalą sobie podejście Szwedów do epidemii. W prasie amerykańskiej pojawił się szereg takich pochlebczych artykułów, co musiało mocno nie spodobać się Donaldowi Trumpowi. Prezydent USA zatweetował, że „wysoką ceną, jaką Szwedzi płacą za swój stosunek do pandemii, jest śmiertelność”. W kraju zanotowano już 2586 zgonów wywołanych wirusem COVID-19. Dla porównania, w Danii odnotowano ich 452, a w Norwegii – niewiele ponad 200.
Szwedzcy epidemiolodzy uznali, że dobrym posunięciem może okazać się wypracowanie tak zwanej odporności stadnej, choć pomysł nie sprawdził się między innymi w Wielkiej Brytanii. Motywacje, jakie przyświecały specjalistom, nie są do końca jasne. Może uznali oni, że ostre obostrzenia i zamknięcie ludzi w domach niekoniecznie przynosi pozytywne efekty: dowiodło temu kilka dużych krajów Starego Kontynentu, które i tak poniosły bolesne szkody gospodarcze.
Nie wiadomo, jak wyglądałaby sytuacja w innych państwach, gdyby zastosowano w nich szwedzką „metodę” na walkę z wirusem. Francja szacuje, że za sprawą surowego lockdownu uratowano około 60 tys. istnień ludzkich. Nie do końca wiemy też, jak sprawdził się system stadnego zahartowania i ilu Szwedów faktycznie jest odpornych na COVID-19. W niedawnym raporcie pisano, że do 1 maja jedna trzecia populacji Sztokholmu wytworzy przeciwciała, które będą w stanie obronić się przed koronawirusem. Po kilku dniach uznano jednak, że badanie było błędne.
To, co łączy Szwecję z innymi państwami pod względem koronakryzysu, to liczba ofiar w domach opieki społecznej. Szacuje się, że seniorzy to około jedna trzecia ofiar zabitych przez COVID-19. Od osób, które odwiedzały bliskich w domach starca, oczekiwano, że zadbają o siebie i poddadzą się kwarantannie. Nie wszyscy to zrobili.
Pomimo obietnic, w pewnym momencie brakowało w Szwecji testów dla osób potencjalnie zarażonych koronawirusem. Zanotowano też pewne braki, jeśli chodzi o sprzęt i odzież ochronną w szpitalach.
Sytuację w Szwecji ratuje podejście tutejszych mieszkańców do życia. Wśród obywateli wiele osób to single lub ludzie chętnie dystansujący się społecznie. Ponad połowa Szwedów mieszka w jednoosobowych gospodarstwach domowych, a praca zdalna jest tu czymś powszechnym. Praktycznie wszędzie dostępny jest szybki internet szerokopasmowy, przez co nikt nie narzeka w domu na bezczynność.
Szwedzi potrafią więc gospodarować swoim czasem tak, by nie być zależnym od drugiej osoby. Po kilku tygodniach zaleceń, mówiących o pozostaniu w domu i unikaniu ludzi, wiele osób postanowiło jednak „zbuntować się” przeciw odgórnym regułom. W internecie pełno jest zdjęć przeludnionych restauracji i barów, co spowodowało, że w stolicy trzeba było zamknąć kilka lokali.
Jeśli chodzi o sytuację gospodarczą, nie jest ona w Szwecji kolorowa, ale pozostaje o wiele lepsza niż w wielu innych państwach. Torbjörn Isaksson, główny analityk Nordea Bank AB, twierdzi, że odmrażanie szwedzkiej gospodarki nie będzie ani tak długie, ani dotkliwe, jak w wielu innych krajach europejskich. Także Anders Tegnell uważa, że gospodarka w Szwecji mniej odczuje skutki pandemii.
Duński filozof Søren Kierkegaard powiedział kiedyś: „Życie można zrozumieć, patrząc nań tylko wstecz. Żyć jednak trzeba naprzód”. W momencie, kiedy kryzys wywołany przez COVID-19 wcale nie słabnie, konieczne jest spojrzenie do przodu. Warto rozejrzeć się dookoła, wybrać najlepszy model walki z koronawirusem i przejąć odpowiednie wzorce zachowań, by przyszłość mogła malować się w lepszych barwach. Czy model szwedzki faktycznie zasłużył sobie na pochwały WHO? Czas pokaże.