Szwedzkie szkoły znalazły się pod ostrzałem po tym, jak wymusiły na swoich uczniach uczestnictwo w strajkach klimatycznych oraz wydarzeniach organizowanych przez środowiska LGBTQ. Swoje oburzenie wyraził m.in. Rzecznik Sprawiedliwości. Jednocześnie lokalne władze bronią decyzji swoich szkół, uznając, że te mają prawo przekazywać młodym podstawowe wartości – empatię, szacunek dla innych.
Szwedzki Rzecznik Praw Obywatelskich wyraził swoje niezadowolenie, że uczniowie dwóch szkół wzięli udział w strajku klimatycznym i wydarzeniu organizowanym z okazji czerwcowego Pride Month (miesiąc dumy osób queerowych), poinformował portal Nyheter Idag.
W miejscowości Växjö dyrektor szkoły „Pilbäcksskolan” zorganizował demonstrację na rzecz osób LGBTQ – udział w niej był obowiązkowy. W mieście Umeå szkoła „Västangård” zorganizowała inny pochód – będący wyrazem aktywizmu na rzecz klimatu.
Według rzecznika demonstracje były upolitycznione, a niektórzy uczniowie chcieli powstrzymać się od udziału – nie było im to dane:
„Uważam, że można powiedzieć o zmuszaniu uczniów do uczestnictwa w pochodach.”
Władze gmin stanęły po stronie szkół. Rada ds. edukacji w gminie Växjö broniła demonstracji LGBT. Tę zorganizowano w związku z początkiem czerwca, który w wielu krajach – także Polsce – uchodzi za miesiąc dumy gejowskiej (od ang. Pride Month).
Strajku klimatycznego bronił natomiast Komitet Przedszkola i Szkół Podstawowych w gminie Umeå. Udział miał być ponoć dobrowolny, a dyrekcja szkoły uznała, że wydarzenie nie miało charakteru politycznego. Kłóci się to z zeznaniami rodziców, według których dzieci de facto musiały uczestniczyć w demonstracji.
Sprawę zgłoszono dalej, do Szwedzkiego Inspektoratu Szkół, ale jego członkowie postanowili nie rozpoczynać dochodzenia. Eva-Lena Öhlund-Brändström uznała, że strajk wiązał się z programem nauczania i odrzuciła krytykę m.in. polityków Umiarkowanej Partii Koalicyjnej.
Wobec dyrektorów nie podjęto żadnych środków dyscyplinarnych, co mocno krytykuje rzecznik praw obywatelskich.