Branżowa organizacja Svensk Vindenergi alarmuje o „całkowitym wstrzymaniu wydawania pozwoleń” na nowe farmy wiatrowe. W ubiegłym roku zaakceptowano tylko 2 z 31 wniosków, głównie z powodu sprzeciwu gmin i Sił Zbrojnych. Peter Alestig z „Dagens Nyheter” opisuje sytuację jako „niemal całkowite załamanie”. Skutkiem jest ryzyko luki w planowanej rozbudowie mocy.
Projekty wstrzymane i bankructwa
Problemy dotykają także inwestycji z pozwoleniami. Vattenfall wstrzymał projekt Kriegers flak, a latem kilka firm wiatrowych ogłosiło upadłość. Kolejne podmioty są w trudnej sytuacji finansowej. To osłabia łańcuch dostaw i zdolność branży do realizacji harmonogramów.
Główne bariery i skala ryzyka
Kluczowymi barierami pozostają weto gminne i zastrzeżenia wojska co do lokalizacji. Według Svensk Vindenergi zagrożona jest rozbudowa produkcji energii elektrycznej na dużą skalę. Niepewność polityki energetycznej i wahania kosztów inwestycyjnych pogłębiają ostrożność inwestorów. W 2023 r. wydano łącznie 12 zezwoleń, co nie odwróciło trendu spadkowego.
Postulaty branży
Prawniczka branżowa Ina Müller Engelbrektson ocenia sytuację jako „wyjątkowo poważną”. Wskazuje na potrzebę korekty zasad weta gminnego i wprowadzenia obiecanych zachęt dla gmin, mieszkańców i społeczności lokalnych. Branża oczekuje też jasnego mandatu dla Sił Zbrojnych do współistnienia z energetyką wiatrową tam, gdzie jest to możliwe. Lina Kinning (Svensk Vindenergi) wzywa rząd do szybkich decyzji pozwoleniowych, by uruchomić potrzebną produkcję energii.
