Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego (Folkhälsomyndigheten) obliczyła, jak duże jest ryzyko zarażenia się koronawirusem na terenie kraju. W skali od jednego do pięciu zagrożenie oszacowano na 2.
Jeszcze niedawno ryzyko szacowano na „jedynkę” w pięciostopniowej skali. Teraz podniesiono je wyżej, z poziomu „bardzo niskiego” na „niski”. Dotyczy to kwestii rozprzestrzeniania się wirusa w Szwecji. Z kolei szanse na to, że osoba która miała kontakt z wirusem za granicą przywiezie go ze sobą do Szwecji oszacowano jako „wysokie” (4 w skali 1–5).
W swoich badaniach Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego opiera się głównie na analizach rozprzestrzeniania się wirusa, udostępnianych przez inne państwa świata. Swoimi danymi podzieliły się między innymi Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oraz Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC).
„Badania wskazują, że koronawirus rozprzestrzenia się w społeczeństwie w ograniczonym zakresie. Dotarł do Korei Południowej, Iranu i północnych Włoch. WHO informuje zarazem, że w Chinach wirus słabnie a nowych przypadków choroby jest coraz mniej” – czytamy w oświadczeniu Folkhälsomyndigheten z 25 lutego.
Jak dotąd w Szwecji mówiono tylko o jednym potwierdzonym przypadku osoby zarażonej koronawirusem. Uznano jednak, że nie stwarza ona zagrożenia dla innych ludzi; dobrowolnie poddała się bowiem kwarantannie.
„W Szwecji, jak i Europie prowadzone są testy mające na celu wczesne wykrycie podejrzanych przypadków. W ten sposób specjaliści chcą zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Jak dotąd Agencja Zdrowia Publicznego przeprowadziła około dwieście takich właśnie testów. Wszystkie miały wynik negatywny, za wyjątkiem jednego tylko przypadku. Osiem nowych laboratoriów szwedzkich ma teraz możliwość przeprowadzania analiz koronawirusa”, informuje Folkhälsomyndigheten.
„Nadal uważamy, że ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa w Szwecji jest niskie. Najlepsze, co mogą zrobić specjaliści, to wyłapywać przypadki chorób lub wczesnych objawów. Koronawirusa trzeba zdusić w zarodku”, dodaje epidemiolog Anders Tegnell.
„Jeżeli czujesz, że doszło u ciebie do infekcji układu oddechowego, a przebywałeś niedawno w którymś z państw dotkniętych wirusem, bądź ostrożny. Najlepiej jak najprędzej skontaktuj się z organami opieki zdrowotnej. Nie wybieraj się do szpitala sam – zadzwoń po karetkę”, tłumaczy Tegnell. Epidemiolog uważa, że jedną z trudności w ocenie ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa jest to, że nie ma zgody w kwestii odsetku zakażeń. Wiele osób ma błędne informacje na ten temat.
„Poznaliśmy kilkaset przypadków poza samymi Chinami, kiedy osoba potencjalnie zarażona nie zainfekowała nikogo innego. Trafiła się też garść osób, które miały wirusa na sto procent i zaraziły nim szalenie dużo ludzi. W określonych okolicznościach pewne osoby mogą stać się tak zwanymi ‘super-roznosicielami’ (z ang. ‘super-spreaders’ – red.).”
Jeśli chodzi o obawy, że osoba, która miała kontakt z wirusem za granicą, przywiezie go do Szwecji, nie są one bezpodstawne. Luty to dla Szwedów okres urlopów i „przerw” przeznaczonych na uprawianie sportów zimowych. To czas podróży, także na południe Europy.
Lekarze przestrzegają: to, że towarzyszą nam łagodne objawy chorobowe nie musi oznaczać, że nic nam nie jest. Koronawirus potrafi objawiać się w taki właśnie sposób. Wirus bywa podobny do zwykłego przeziębienia, ale jest przy tym śmiertelnie groźny. Od wybuchu epidemii w chińskim Wuhan odnotowano ponad 77 tys. przypadków zarażenia. 2500 osób poniosło śmierć.
We Włoszech liczba osób zarażonych przekracza obecnie dwieście. W skali światowej to trzeci kraj z największą liczbą potwierdzonych przypadków zainfekowania.