Statek, jeden z najstarszych tego typu w Europie, zbudowany jest z drzewa pochodzącego z północno-zachodnich Niemiec i jest związany z potężną Ligą Hanzeatycką, która w średniowieczu kontrolowała większość handlu na Morzu Bałtyckim i poza nim.
Prawie 800-letni średniowieczny statek handlowy został odnaleziony w archipelagu Fjällbacka w okręgu Bohuslän w Szwecji.
Wrak o długości około dziesięciu metrów i szerokości pięciu metrów znajdował się na mulistym dnie w płytkiej zatoce niedaleko domków letników i został odnaleziony mniej lub bardziej przypadkowo przez zespół archeologów z Uniwersytetu w Göteborgu wraz z grupą niezależnych archeologów.
Ekipa miała informacje o innym wraku z XVII wieku, ale zamiast niego znalazła coś lepszego. Według archeologa morskiego Staffana von Arbina do tej pory na szwedzkich wodach odnaleziono zaledwie kilkanaście wraków z XIII wieku. Ten jest nie tylko najstarszym w okręgu Bohuslän, ale jednym z najstarszych w całej Europie, informuje gazeta Dagens Nyheter.
Von Arbin dodał, że statek prawdopodobnie zapalił się przed zatonięciem, ponieważ w jego wnętrzu znaleziono zwęglony węgiel. Nie wiadomo czy był to wypadek czy wrogie działanie. Nie wykluczono ataku pirackiego w celu uzyskania dostępu do towarów znajdujących się na pokładzie.
Godny uwagi jest stan statku po wiekach spędzonych w wodzie. Analizując drewno z wraku, dendrochronolog Aoife Daly z Instytutu Saxo w Kopenhadze była w stanie ustalić, że został on zbudowany z dębów ściętych między 1233 a 1240 rokiem.
Analiza wykazała nie tylko wiek drewna, ale także miejsce jego pochodzenia. statek zbudowany był z drzewa pochodzącego z północno-zachodnich Niemiec i w ten sposób została powiązana z potężną Ligą Hanzeatycką, która miała duży udział w handlu w średniowiecznej północnej Europie. W średniowieczu Bohuslän był częścią Norwegii, a wzdłuż jego wybrzeża przebiegały ważne szlaki handlowe obsługiwane przez statki płynące z Morza Bałtyckiego na Wyspy Brytyjskie lub na kontynent.
Średniowieczni żeglarze nie mieli ani map, ani kompasów i musieli polegać wyłącznie na własnej wiedzy lub na miejscowych pilotach. Podążali wzdłuż wybrzeża tak długo, jak to było możliwe i unikali żeglugi nocą. Gdy zapadał zmrok, żeglarze szukali schronienia w lokalnych portach lub osłoniętych zatokach, takich jak ta we Fjällbacka.