Mieszkańcy Szwecji, Norwegii i Finlandii powinni przygotować się na falę ekstremalnych upałów. W najbliższy weekend na północy Europy zanotowane zostaną najwyższe temperatury od dawna, sięgające nawet 34 stopni Celsjusza.
W czerwcu fiński krajowy instytut meteorologiczny zarejestrował najwyższy wskaźnik temperatury od 1844 roku, kiedy podmiot został założony. Z kolei w niedzielę w okolicach Kevo, na dalekiej północy kraju, słupki rtęci pokazały 33,5 stopni Celsjusza. To dla tego obszaru najwyższa temperatura od ponad stu lat (roku 1914).
Ubiegły miesiąc był nieznośnie gorący także w Szwecji. Aktywistka klimatyczna Greta Thunberg podała do informacji, że w Sztokholmie – jej rodzinnym mieście – temperatura zbiorcza, za cały czerwiec, była najwyższa w historii. Thunberg zauważyła też pewną niepokojącą tendencję: drugi najcieplejszy czerwiec w dziejach przypadł na rok 2020, a trzeci – na 2019.
W skali całej Szwecji miniony czerwiec był trzecim najgorętszym, odkąd instytuty meteorologiczne prowadzą swoją działalność. Norweski instytut meteorologiczny zarejestrował 34 stopnie Celsjusza w Saltdal – gminie leżącej w regionie Nordland (daleka północ kraju, niedaleko koła podbiegunowego).
W całym 2021 roku w Norwegii nie było dotąd tak ciepło. Rekordowa temperatura została zanotowana w kraju w czerwcu 1970 r. – wyniosła 35,6 stopni.
Miażdżace upały zarejestrowano też w innych obszarach świata. W Kanadzie – a dokładniej w Kolumbii Brytyjskiej – dochodzi do pożarów leśnych. Niedawno padł tu niepokojący rekord: słupki rtęci pokazały 49,6 stopni Celsjusza.
Na Antarktydzie naukowcy odnotowali temperaturę 18,3 stopni Celsjusza – to rekord historyczny.