W czwartek o godzinie 14:00 Szwedzki Związek Pilotów wystosował ostrzeżenie, że 900 pilotów SAS rozpocznie strajk od 29 czerwca, chyba że linia lotnicza się ugnie.
Jeśli strajk dojdzie do skutku, Martin Lindgren, przewodniczący sekcji SAS w Szwedzkim Związku Pilotów, szacuje, że ucierpi na tym 45 000 pasażerów i 250 odlotów dziennie. “Jeśli dojdzie do strajku, cała odpowiedzialność spoczywa na kierownictwie. Nie możemy brać odpowiedzialności za to, że nie chcą zawrzeć z nami umowy” – powiedział Martin Lindgren w wywiadzie dla gazety Dagens Nyheter.
Nie jest jednak pewne, czy strajk stanie się rzeczywistością. Instytuty mediacyjne w Szwecji, Norwegii i Danii zostały poinformowane o ostrzeżeniu o strajku i mają zostać wyznaczeni mediatorzy w konflikcie. Być może mediacja będzie koordynowana przez trzy kraje.
“Właśnie rozpoczęliśmy przygotowania do mediacji w obecnym sporze. Jesteśmy w kontakcie z naszymi odpowiednikami w Norwegii i Danii. Formalnie są to spory w trzech krajach, ale kluczowe kwestie w tych trzech krajach są podobne.” – powiedział Per Ewaldsson, dyrektor ds. prawnych Instytutu Mediacji.
Pod koniec lutego SAS przedstawił raport kwartalny, w którym firma wykazała stratę w wysokości 2,6 mld SEK. Okazało się również, że SAS musi zaoszczędzić około 7 miliardów koron szwedzkich. Od listopada ubiegłego roku Szwedzki Związek Pilotów negocjuje z zarządem SAS, który m.in. odrzucił propozycję obniżenia kosztów pilotów o 25%, informuje Dagens Nyheter.
Według związku, piloci SAS wielokrotnie byli zmuszani do godzenia się na pogorszone warunki, aby ratować linię lotniczą.
“Z chęcią zgodzilibyśmy się teraz na porozumienie, które oznaczałoby, że to my ponosimy konsekwencje rezygnując z podwyżek płac, ponieważ SAS jest w trudnej sytuacji. Ale chcemy też być częścią przyszłości tej linii lotniczej. SAS komunikuje nam teraz, że jeśli zgodzimy się na redukcję płac i warunków pracy do 30 procent, to możemy zachować jedną trzecią naszych miejsc pracy, a reszta trafi do innych, wyjaśnia Martin Lindgren dla Dagens Nyheter.