Administracja USA ponownie skupia się na Grenlandii, która jest częścią Królestwa Danii, co prowadzi do wzrostu napięcia między oboma krajami. Wiceprezydent USA JD Vance i kongresmen Mike Waltz mają odwiedzić wyspę pod koniec tygodnia. Oficjalnie, żona JD Vance’a weźmie udział w wyścigu psich zaprzęgów 29 marca, jednak w Danii powszechnie uważa się, że wizyta ma podłoże polityczne.
- „W tej sytuacji wywierana jest niedopuszczalna presja zarówno na Grenlandię, jak i Danię” – oświadczyła duńska premier Mette Frederiksen w rozmowie z TV2.
Teraz prezydent Trump zaostrza retorykę, mówiąc w podcaście Vince’a Coglianesa: – „Musimy mieć Grenlandię. Potrzebujemy Grenlandii dla międzynarodowego bezpieczeństwa. Musimy ją mieć”.
Eksperci ostrzegają: „Mogą sparaliżować Danię”. Trump nie wykluczył nawet działań militarnych w celu przejęcia kontroli nad Grenlandią. Obecnie duńscy eksperci ostrzegają, że Stany Zjednoczone mogłyby uderzyć w Danię z zaskakującą szybkością.
Eksperci IT zwracają uwagę na ogromną zależność Danii od amerykańskich firm technologicznych. Jacob Herbst, przewodniczący Duńskiej Rady Cyberbezpieczeństwa i dyrektor techniczny firmy Dubex, alarmuje, że duńskie firmy i sektor publiczny są „ogromnie zależne” od amerykańskich usług chmurowych, takich jak Microsoft i Apple. – „Jeśli Amerykanie zdecydują się wyłączyć te usługi w poniedziałek o ósmej rano, Dania stanie o dziewiątej” – ostrzega TV2.
„Trudno to zmienić”. Ivan Bjerre Damgaard, profesor informatyki na Uniwersytecie w Aarhus, podziela te obawy. Jednocześnie zaznacza, że prezydent Trump nie ma bezpośredniej kontroli nad decyzjami amerykańskich firm technologicznych wobec innych krajów, przynajmniej na razie.
- „W rzeczywistości to problem, który istniał od dawna, ale nikt z nim nic nie zrobił. Trudno to teraz zmienić, ale ważne jest, aby mieć plan, jak uniknąć jeszcze większego uzależnienia od jednego dostawcy” – powiedział ekspert duńskiemu kanałowi telewizyjnemu.
