U wybrzeży Boltenhagen w Niemczech nurkowie wyciągają z dna skorodowane pociski, miny i granaty. Jak opisuje Associated Press, każdy ruch rejestruje kamera zamontowana na hełmie, a praca wymaga potrójnych rękawic, by skóra nie miała kontaktu z rozpadającą się amunicją. Na jednym z pól zalega około 900 ton materiału, zlokalizowanego sześć kilometrów od plaż kurortu. Ryzyko jest realne: niewybuchy wraz z upływem czasu stają się bardziej wrażliwe i mogą eksplodować.
Ryzyko środowiskowe rośnie wraz z erozją
Korozja łusek i korpusów uwalnia do wody związki z materiałów wybuchowych, w tym TNT klasyfikowane jako rakotwórcze. Według niemieckiego Ministerstwa Środowiska substancje te kumulują się w organizmach morskich, takich jak małże i ryby. Poziomy wykrywane w wodzie pitnej pozostają poniżej progów, lecz naukowcy w badaniu z lutego wskazali przypadki stężeń „zbliżających się do poziomów krytycznych”. Im dłużej amunicja leży na dnie, tym szybciej postępuje degradacja i tym większe obciążenie dla ekosystemu.
Operacja u wybrzeży Boltenhagen
Projekt rozpoczął się latem. Dwie ekipy pracują na przemian, po dwanaście godzin, w dzień i w nocy. Nurkowie, tacy jak 60-letni wolontariusz Dirk Schoenen cytowany przez AP, podnoszą kolejno naboje śrutowe, fragmenty granatów i pociski, odkładając je do koszy transportowych. Z platformy na powierzchni inżynierowie i marynarze śledzą przebieg akcji w czasie rzeczywistym. Każdy odzyskany element zmniejsza presję na środowisko, ale skala znalezisk pokazuje, jak daleka droga jeszcze przed zespołami.
Jak broń trafiła do morza
Po II wojnie światowej alianci zdecydowali o masowym zatopieniu niemieckich zapasów, obawiając się wznowienia działań zbrojnych. W 1946 roku pociągi z amunicją dojeżdżały na wybrzeże, a rybacy – za opłatą – wywozili ładunki w morze i zrzucali je za burtę. Według danych berlińskiego resortu środowiska na dnie Bałtyku i Morza Północnego wciąż spoczywa około 1,6 miliona ton niewybuchów: bomby, miny, granaty, pociski, bomby głębinowe i skrzynie z amunicją. Belgijskie media odnotowywały również zrzuty francuskich bomb do Bałtyku.
Plan porządkowania i skala problemu
Rząd Niemiec przeznaczył 100 milionów euro na badania i projekty oczyszczania akwenów. Wnioski z prac u wybrzeży Meklemburgii mają pomóc w doborze metod bezpiecznego wydobycia i utylizacji. To nie tylko wyzwanie regionalne: podobne zagrożenia dotyczą też innych mórz, w tym Morza Czarnego w kontekście wojny Rosji z Ukrainą. „To zdecydowanie problem globalny” — podkreśla inżynier morski Volker Hesse w rozmowie z AP.
Fakty: co spoczywa na dnie
W Bałtyku i na Morzu Północnym zalegają powojenne ładunki z obu wojen światowych, w większości celowo zatopione po 1945 roku. Część min i niewybuchów pochodzi bezpośrednio z walk przybrzeżnych. Wśród pozostałości wykryto też niewielkie ilości broni chemicznej, m.in. iperyt oraz środki paraliżujące sarin i tabun. Łączna masa amunicji odpowiada składowi towarowemu długości około 100 kilometrów — dystansowi między Berlinem a Paryżem.
