Przez ponad rok spółdzielnia mieszkaniowa szpiegowała jednego ze swoich najemców za pomocą kamer, prywatnych detektywów i danych zbieranych z otwarcia drzwi. Powód: podejrzewano, że najemca podnajmował swoje mieszkanie bez pozwolenia.
Kilka dni temu informowaliśmy o tym, jak spółdzielnia mieszkaniowa w Sztokholmie wykupiła mieszkanie jednej ze swoich lokatorek za 700 000 koron szwedzkich. Teraz ujawniono, że spółdzielnia mieszkaniowa wynajęła prywatnych detektywów, aby mieli oko na lokatorkę.
Był to członek tej samej spółdzielni mieszkaniowej, dozorca i kierownik finansowy w budynku, który zdecydował się zeznawać przeciwko najemcy, gdy sprawa została rozstrzygnięta przez trybunał ds. czynszów.
Według informacji podanych przez Hem & Hyra, zeznający członek zainwestował pieniądze w stowarzyszenie. Mówi się również, że ma silną kontrolę nad spółdzielnią mieszkaniową, a większość członków zarządu stowarzyszenia składa się z firmy inwestycyjnej, w którą zaangażowany jest mężczyzna. Okazało się również, że w interesie firmy inwestycyjnej jest pozbycie się obecnych najemców, ponieważ zarabiają oni na każdym pustym mieszkaniu, które można sprzedać jako kondominium.
Zarządca potajemnie monitorował najemczynię, w tym prowadząc szczegółowe listy dat i godzin, w których najemczyni używała swojego breloczka do kluczy do otwierania drzwi do budynku. Informacje te wynajmujący przedstawił w aktach sprawy, uzasadniając śledzenie tym, że najemczyni nie korzystała z breloczka “wystarczająco często”. Oprócz listy, istniały również dowody w postaci filmów z kamery umieszczonej w drzwiach wejściowych do budynku.
Najemczyni wyjaśniła, że nie zawsze musi korzystać z breloczka do kluczy, ponieważ drzwi do domu są często otwarte ze względu na odbywający się w budynku remonty. Czasami do wejścia używa również kodu do drzwi, co oznacza, że wynajmujący nie może wiarygodnie określić, ile razy przechodziła przez drzwi.
Komisja ds. czynszów stwierdziła, że nie jest w stanie udowodnić, że najemca miał inne zakwaterowanie niż to, które wskazał. Właściciel nie był zadowolony z tej decyzji i odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Svea.
Aby udowodnić, że najemczyni nie mieszkała w mieszkaniu w pełnym wymiarze godzin, właściciel wynajął osobę, która ją śledziła. “Nawet członek spółdzielni mieszkaniowej, który zasiada w firmie inwestycyjnej, powiedział Sądowi Apelacyjnemu, że śledził kobietę pewnego ranka.” – powiedział prawnik Johan Essén, który jest jednym z obrońców najemcy.
Pomimo dołożenia wszelkich starań przez wynajmującego i szeroko zakrojonego monitoringu, Sąd Apelacyjny uznał, że nie było możliwe ustalenie, czy najemczyni podnajęła swoje mieszkanie. Ostateczna decyzja Sądu Apelacyjnego jest taka, że najemczyni nie zrobiła nic złego i dlatego może nadal mieszkać w mieszkaniu.
- Szwedzi przedłużają lato i masowo wyjeżdżają za granicę późnym latem i jesienią
- Odwrócenie fali przestępczości w Szwecji zajmie co najmniej dekadę, twierdzi minister sprawiedliwości
- Szwedzka Komisja Nadzoru Finansowego ostrzega przed nową decyzją: „30 procent do komornika”
- Kolejny alarm dronowy na lotnisku Arlanda – trzeci dzień z rzędu
- Trzy branże w Szwecji, które tej jesieni wołają o pracowników