Kryzys w Szwecji trwa – w kostnicach zaczyna brakować powoli miejsc dla ofiar koronawirusa. Sprawę nagłośniło Sveriges Radio.
Liczba zgonów wywołanych wirusem COVID-19 wciąż rośnie. W Göteborgu i Sztokholmie, największych szwedzkich miastach, wynajęto specjalne kontenery chłodnicze, a nawet lodowiska, gdzie mają być składowane zwłoki, dopóki nie zwolnią się miejsca w kostnicach.
Kostnice są przeciążone, bo odwleka się pogrzeby. Statystyki dowodzą, że w okresie przedświątecznym i w czasie długich weekendów liczba ofiar śmiertelnych wzrasta. W tym roku pracownicy prosektoriów borykają się z nasiloną presją – wszystko z powodu epidemii.
„Nasza kostnica ma niewystarczające wymiary”, narzeka dyrektor pogrzebowa Katarina Evenseth, prowadząca działalność w Göteborgu.
W Göteborgu trzeba było wynająć cztery obszerne kontenery chłodnicze, by zapewnić miastu przestrzeń na zwłoki. Podobne rozwiązania zostały wprowadzone w stolicy oraz regionie Jämtland. Tymczasowe kontenery wprowadzono też w Helsinkach, pomimo że w Finlandii liczba ofiar zmarłych z powodu koronawirusa jest dużo mniejsza.
„To dobry pomysł, bo w Finlandii jest wciąż chłodno. Trumny można ustawić na lodowisku”, powiedziała Evenseth w rozmowie ze Szwedzkim Radiem.
W Szwecji wiele pogrzebów trzeba było przełożyć na inny termin. W szpitalach pozostawiono zwłoki ofiar koronawirusa. „Aftonbladet” podaje, że w Szpitalu Uniwersyteckim Karolinska spiżarnia z funkcją chłodzenia służy tymczasowo za jedną z kostnic.
„Napływ ciał jest większy niż ich odpływ. Sytuacja jest napięta”, wyjaśnia Claes Ruth, szef działu planowania i strategii w instytucie Karolinska.
W Szwecji wciąż nie zamknięto granic, a życie obywateli zdaje toczyć się dalej – funkcjonują m.in. restauracje i bary. Ofiar śmiertelnych koronawirusa jest tu dużo więcej niż w innych państwach skandynawskich. Najgorzej dotknięte kryzysem są regiony Sörmland i Östergötland oraz aglomeracja sztokholmska.
Premier Stefan Löfven obawia się, że może jeszcze nadejść „pogorszenie sytuacji”.