Premier Stefan Löfven oświadczył, że Szwecja nie ponosi odpowiedzialności za to, że setki Romów pozostają bez dachu nad głową, po oczyszczeniu przez policję dzikiego obozowiska w Malmö.
Około 30 funkcjonariuszy policji pojawiło się w obozowisku o godzinie 5 rano we wtorek. Najpierw usunęli osoby protestujące i uniemożliwiające im wejście na teren obozowiska, następnie poinformowali mieszkańców, że muszą opuścić zajmowany teren.
Jeden z imigrantów z obozu, Samuel opowiedział, że w niektórych przypadkach policja używała siły.
„Od początku atmosfera była bardzo napięta. Okrążyli nas i zaczęli wyciągać ludzi, ciągnąc ich po żwirze. Ci, którzy stawiali opór byli uderzani.”
- Aktywiści protestują przeciwko zamknięciu dzikiego obozowiska imigrantów w Malmö
- Wielki obóz imigrantów w Malmö zostanie zamknięty
Dodał on, że protest obrońców był całkowicie pokojowy i nie stawiali oni oporu policji.
Jednak według raportów jeden funkcjonariusz policji został lekko ranny w całym zamieszaniu, medycy udzielili również pomocy jednemu z aktywistów.
Według agencji TT jedna osoba została aresztowana.
Cześć osób niezgadzających się z decyzją o likwidacji obozowiska przeniosło się wraz ze swoim protestem pod budynek ratusza w Malmö.

„Uważam, że to, co się tutaj dzieje jest okropne. Wyrzucani ludzie nie mają się teraz dokąd udać,” powiedziała Maria Persdotter, szwedzka aktywistka, która prowadzi badania nad traktowaniem Romów przez szwedzkich polityków.
Jednak Premier Stefan Löfven oświadczył, że za to, żeby ci ludzie mieli dach nad głową odpowiedzialna jest Rumunia i Bułgaria, czyli kraje z których pochodzi większość imigrantów z obozowiska.

„Oczywiście, że mogą oni tutaj przyjeżdżać i spędzić trochę czasu, jednak w dłuższym okresie pracę, edukację i miejsce do zamieszkania powinny im zapewnić ich własne kraje,” powiedział lider Socjaldemokratów.
Burmistrz Malmö Katrin Stjernfeldt Jammeh, także z centro-lewicowej partii Socjaldemokratów, wypowiedziała się w bardzo podobnym duchu.
„Oczywiście, że to trudna sytuacja dla osób, które nie maja się dokąd udać. Możemy im zaoferować tymczasowe schronienie i odesłać ich do Rumunii,” powiedziała ona agencji TT.
Obozowisko było schronieniem dla około 200 osób, jednak zgodnie z decyzją komitetu środowiskowego Rady Miejskiej Malmö, mieli oni opuścić to miejsce przed godziną 16:00 w niedzielę, w przeciwnym przypadku mieli zostać stamtąd usunięci siłą. Decyzja została umotywowana zagrożeniem zdrowia zarówno osób przebywających w obozowisku jak i sąsiednich mieszkańców.

Jednak w niedzielę policja nie pojawiła się na miejscu i cześć z mieszkańców spędziła tam noc, chociaż pojawiły się głosy, że wyrzucanie rozpocznie się w poniedziałek rano.
Zgodnie ze szwedzkim prawem zarówno lokalni mieszkańcy, jak i przyjezdni, mają prawo przechodzić i obozować praktycznie na każdym wolnym terenie, oprócz miejsc publicznych przylegających do terenu zamieszkanego lub prywatnych ogrodów.
Przypadek obozu w Malmö jest wyjątkowy, gdyż początkowo właściciele terenu tolerowali pobyt imigrantów w tym miejscu, a dopiero po 6 miesiącach złożyli doniesienie do policji o bezprawnym zajęciu terenu. W obozie przebywali głównie Romowie z Rumunii i Bułgarii.
Szwedzki rząd publicznie ogłosił, że zajmie się uregulowaniem prawa dotyczącego eksmisji.
Niektóre szwedzkie gminy, dokonywały już eksmisji grup Romów z terenów publicznych, jeden taki przypadek miał nawet miejsce w Sztokholmie.
Rada Miejska Malmö zaoferowała noclegi na pięć kolejnych nocy 50 osobom z obozowiska i proponuje pomoc w szukaniu rozwiązań dla nich w ich rodzinnych miejscowościach w Rumunii.