Nicholas Wilkinson, poseł lewicowej partii Sosialistisk Venstreparti (SV), chce, aby Polki miały zapewnioną możliwość przeprowadzenia aborcji w Norwegii.
Zaostrzone prawo aborcyjne sprawiło, że usunięcie ciąży jest w Polsce niemal całkowicie zakazane. Reprezentujący SV Wilkinson uważa, że to czas, w którym państwa Europy, w tym Norwegia, powinny wyciągnąć do Polek pomocną dłoń.
„Prawa kobiet są w Polsce deptane”, powiedział z niezadowoleniem Wilkinson. „To akt straszliwej niesprawiedliwości, któremu Norwegia nie może się biernie przyglądać. Nie tylko musimy, ale też możemy działać – najlepiej już teraz.”
„Możemy pomóc tym kobietom, jeśli nawiążemy współpracę na skalę europejską. Otwórzmy nasze szpitale, zapewnijmy im pomoc medyczną”, kontynuował 32-letni polityk. Obecnie cudzoziemcy nieposiadający obywatelstwa norweskiego muszą płacić za usługi medyczne w kraju (m.in. za aborcję). Wilkinson chce, aby przepisy zostały tymczasowo zredefiniowane:
„To nie byłoby dla Norwegii drogie. Stać nas na to, a kwestia aborcji ma olbrzymie znaczenie.”
Oczywiście Polska nie jest jedynym krajem na świecie, w którym aborcja jest zupełnie zakazana (inne to m.in. Chile, Dominikana czy Nikaragua). To, co odróżnia Polskę od trzech wymienionych, to przynależność do Unii Europejskiej. Wilkinson zauważa, że jako obywatelki UE Polki mogą bez problemu podróżować do Norwegii.
„Nie ingerujemy w interesy Polski”, tłumaczy polityk w wywiadzie dla vg.no. „Interesują nas prawa kobiet i ich zdrowie. Nie możemy powrócić do czasów, gdy ciężarne kobiety i młode dziewczyny próbowały pozbyć się ciąży lub uszkodzić ją za pomocą drutu do dziergania.”
Kiedy operacyjne powstrzymywanie ciąży było w Skandynawii – wiele lat temu – niedozwolone, korzystano z takich właśnie drastycznych metod. Czasem „pomocny” okazał się drut, kiedy indziej śrubokręt.
„Wcale nie jest tak, że zakaz aborcji sprawi, iż mniej kobiet jej dokona. Historia nauczyła nas, że kobiety robią to, co muszą zrobić – często narażając własne życie”, ostrzega Wilkinson.
Wilkinson posiada tytuł magistra ekonomii uzyskany na Uniwersytecie Manchesterskim. Związany z Sojuszem Nordyckiej Zielonej Lewicy, zaangażowany jest w walkę o prawa i równouprawnienie kobiet oraz środowiska LGBTQ.
Wilkinson dodaje, że te kobiety, które zdecydowałyby się na aborcję w Norwegii, musiałyby najpierw przejść test na obecność koronawirusa oraz poddać się kwarantannie. W postawie wsparcia dla Polek wspiera go także Ingvild Kjerkol – posłanka Partii Pracy (Arbeiderpartiet) i rzecznik ds. polityki zdrowotnej, uważająca, że Norwegia powinna przewodzić międzynarodowej walce o prawa aborcyjne.
Z kolei Bent Høie, polityk norweskiej partii konserwatywnej Høyre i minister zdrowia, powiedział w rozmowie z „Verdens Gang”:
„Polki przybywające do Norwegii mają de facto prawo do zabiegu aborcyjnego – na zasadach wynikających z norweskiej Ustawy o aborcji. Obecnie same musiałyby opłacić usunięcie ciąży. Nie sugerowałbym w obecnej sytuacji (dobie pandemii – red.) zmieniać tych przepisów.”
Członkini Stortingu Ine Eriksen Søreide dodaje:
„Rozwiązaniem nie jest możliwość bezpłatnej aborcji dla Polek w Norwegii, a dążenie do tego, by zapewniono polskich kobietom ochronę ich praw we własnym kraju. Chcemy, by polski rząd poważnie potraktował nasze obawy.”