Około 1,5 mln norek, które zamieszkują fermy futrzarskie w Danii, trzeba będzie uśmiercić, bo są one nosicielami koronawirusa i mogą roznosić go na inne zwierzęta. Niebezpieczny wirus może potem ulegać dalszym, groźnym mutacjom, które mogłyby – jeśli człowiek zarazi się chorobą od norki – zmniejszyć skuteczność preparowanej szczepionki na COVID-19.
Koronawirusa wykryto na osiemdziesięciu dziewięciu fermach w całej Danii. Odkąd w czerwcu na fermie w Jutlandii Północnej pojawił się wirus, zarażonych zostało 10 proc. wszystkich ośrodków hodowlanych w kraju.
W czerwcu uśmiercono wszystkie zainfekowane norki, choć później na niektórych fermach zwierzęta były pozostawiane przy życiu.
By powstrzymać dalsze rozprzestrzenianie się groźnego wirusa, duński rząd nakazał uśmiercić wszystkie norki na tych fermach, które są zainfekowane, a także w promieniu 7,8 km od nich.
Główna obawa duńskich służb zdrowia jest taka, że zainfekowani ludzie nie będą dobrze reagować na szczepionkę przeciwcovidową. Duńskie Konsorcjum Weterynaryjne (DK-VET) jest zaniepokojone sytuacją na fermach i wzywa do zdecydowanych działań. Serwis „Information” odkrył ponoć związek między zakażeniami w hodowlach a wysoką umieralnością w domach opieki społecznej.
Koronawirus szybko rozprzestrzenia się wśród norek, bo jako zwierzęta hodowlane są one trzymane w ciasnych klatkach. Transmisja wirusa jest więc usprawniona, co wywołuje dodatkowe mutacje.
Hodowcy są przerażeni na myśl o potężnych stratach finansowych i proszą, by uśmiercane były tylko te norki, u których wykryty został wirus COVID-19. W liście otwartym do ministra ds. żywności Mogensa Jensena, ministra finansów Nicolaia Wammena i ministra biznesu Simona Kollerupa wyrazili „prawdziwą obawę o dalsze istnienie przemysłu futer z norek”.
Duński przemysł norek zapewnia roczny eksport w wysokości około 5 miliardów DKK. Ubój zwierząt niemal zawsze rozpoczyna się w listopadzie.
W Danii odnotowano dotąd 33 500 przypadków infekcji koronawirusowych i 675 zgonów.