Tabloid Metroxpress ogłosił, że duńskie władze samorządowe wydały miliony koron na karaibskie rejsy dla młodocianych kryminalistów i narkomanów.
Od 2010 roku 26 gmin w Danii wydało łącznie 42 miliony koron(~23 mln zł) na wysłanie 59 młodocianych przestępców i/lub narkomanów na program odwykowo-reedukacyjny. Program realizowany był w czasie rejsu po Karaibach, maksymalnie trwającego dwa lata.
Gazeta Metroxpress opublikowała te fakty i sumy, po uzyskaniu dostępu do archiwów i dokumentacji 98 duńskich gmin(czyli wszystkich).
Program polegał zazwyczaj na rejsie 2-3 młodych osób wraz z kapitanem i nauczycielem. Młodzież uczyła się w trakcie pływania od jednej wyspy do drugiej. Pod koniec roku wracali oni do Danii na egzamin sprawdzający. Niektórzy powtarzali ten proces w następnym roku.
Jednym z najczęściej korzystających z programu samorządów jest gmina Frederikssund, którą wydała łącznie prawie 8 milionów koron(~4,5 mln zł) na łącznie 12 osób.
Flemming Olsen, odpowiedzialny za sprawy rodzinne w gminie Frederikssund, powiedział "Robimy tak, aby mogli oni opuścić środowisko gdzie zażywa się narkotyki. Mogą być to osoby złapane na przestępstwach takich jak sprzedawanie narkotyków lub kradzieże. Część z nich spędza tam dwa lata, ale standardowo jest to jeden rok."
Burmistrz gminy, John Schmidt Andersen broni decyzji wydania 8 milionów koron na program odwykowy w tropikach, która według Metroxpress została podjęta w czasie, kiedy gmina miała obciąć wydatki budżetu o 37 mln koron(~21 mln zł). Aby osiągnąć wymagana redukcję wydatków zmniejszano liczbę pracowników w instytucjach opiekuńczych, zamykano szkoły a świeże posiłki dla osób starszych zamieniono na przywożone gotowe zestawy.
"Zgadzam się, że to wygląda dziwnie. Ale to nie były wycieczki. Stawiane były żądania. Nie ważne, co robią, ważne aby przestali używać narkotyków" powiedział gazecie Metroxpress burmistrz Andersen.
Jeden z młodocianych wysłanych na taki karaibski rejs powiedział, że używanie alkoholu i narkotyków było powszechne wśród uczestników programu.
"Karaiby są prawdopodobnie światową stolicą marihuany. Rośnie ona wszędzie i pali ją nawet tamtejsza policja, więc to tylko kwestia znalezienia kogoś z marihuaną na ulicy i zakupienia jej na miejscu. Zostałem raz przyłapany przez nauczycielkę, ale dała mi ona jeszcze jedną szansę," powiedział 22-letni Christian.
Christian powiedział także, że podczas rejsu wolno im było pić alkohol podczas weekendowych wycieczek do restauracji oraz na oficjalnych spotkaniach.
Helle Hald, wiceprzewodnicząca Foreningen Hjælp Voldsofre, organizacji pomagającej ofiarom przemocy powiedziała, że takie karaibskie wycieczki są po prostu zniewagą. "To obraża ofiary przestępstw, że ci, którzy dopuścili się pogwałcenia czyichś praw, dostali taką szansę. Nie mam wątpliwości, że ofiary, które przeczytają o tych karaibskich rejsach, w 9 przypadkach na 10 poczują się dalej gnębione i obrażane."