Dlaczego Szwedzi nie lubią rozmawiać o bogactwie?

Spośród krajów skandynawskich to Szwecja może pochwalić się najpotężniejszą gospodarką, a tutejsze społeczeństwo generalnie uchodzi za bogate. W wielu państwach osoby o ugruntowanej pozycji społecznej lubią rozmawiać o pieniądzach, o przywilejach płynących z ich posiadania. W Szwecji jest inaczej. Wszystko za sprawą tak zwanego prawa Jante.

Pod nazwą „Jantelagen” kryje się prawo Jante. Pojęcie stworzył literat Aksel Sandemose. Mówi ono o tym, że należy zachowywać skromność: niepożądane są przejawy wywyższania, między innymi finansowego. W dekalogu Jante pojawiają się między innymi takie „przykazania”: „nie sądź, że jesteś lepszy od nas”, „nie sądź, że jesteś czymś więcej, niż my”.

- Reklama -

A niektórzy Szwedzi mogliby wychodzić z takiego przekonania. W najbogatszej dzielnicy Sztokholmu, Östermalm, mieszkańcy pływają eleganckimi jachtami i uczęszczają do luksusowych cocktail barów. W okolicy Strandvägen postawiono najdroższe budynki mieszkalne w całym mieście. Znajdziemy tu również ekskluzywne butiki i renomowane restauracje, sławetne przedsiębiorstwa i bary dla VIP-ów.

Brzmi to wszystko jak raj na ziemi, ale tutejsi mieszkańcy nie rozmawiają swobodnie o swych przywilejach i pozycji społecznej. Robert Ingemarsson, trzydziestoletni specjalista ds. marketingu, nie odpowiada, na co przeznacza swoje ciężko zarobione pieniądze. Udziela wymijających ripost: „Wydaję je na akcje. Lubię inwestować.”

Przedsiębiorca Victor Hesse też nie chce powiedzieć, jak wysoka jest jego pensja. „To tajne informacje”, ironizuje.

- Reklama -

Szwecja to kraj demokratyczny, traktujący swoich obywateli na równi, ale społeczeństwo jest w pewien sposób podzielone. Począwszy od lat dziewięćdziesiątych przepaść w zarobkach stale się powiększa. Najbardziej zamożni Szwedzi mają zarabiać ponad cztery razy więcej niż mieszkańcy najubożsi. Istnieje wyraźna przepaść między bogaczami a osobami żyjącymi w ubóstwie.

Młodzi Szwedzi nie mówią wprost, ile zarabiają. Opowiadają o swoich nieruchomościach, o domkach letniskowych, o jachtach i luksusowych autach, o drogich alkoholach, ale nie o pieniądzach samych w sobie. Szwedzka mentalność różni się od tej polskiej, a koncept „Jantelagen” jest wyznacznikiem tego, co można, a co nie przystoi.

- Reklama -

Lola Akinmade Åkerström to pisarka, autorka książki „Lagom. Szwedzki sekret dobrego życia”. Kobieta mieszka w stolicy od wielu lat i wyjaśnia, że rozmowy o pieniądzach – czy nawet średnich zarobkach miesięcznych – traktowane są jak temat tabu. Zwłaszcza, gdy prowadzimy grzecznościową konwersację z nieznajomym. „Szwedzi wolą rozmawiać już nawet o seksie czy cielesności człowieka”, zaznacza pisarka.

Poglądy Akinmade Åkerström podziela Stina Dahlgren – dziennikarka, która mieszkała zarówno w Skandynawii, jak i Stanach Zjednoczonych:

„Kiedy w USA mówisz o tym, że zarabiasz dużo, ludzie ci gratulują, cieszą się z twoich sukcesów. Gratulują ci etyki pracy. W Szwecji jest inaczej. Kiedy pochwalisz się, że masz wysoką pensję, ludzie spojrzą na ciebie jak na dziwaka.”

„Jantelagen” to kod moralny, znany w większości państw nordyckich. Mówi o tym, że nie powinniśmy czuć się lepsi od innych. „Nie należy w krzykliwy sposób chwalić się swoją pozycją w społeczeństwie, bo wszyscy jesteśmy sobie równi. Rozmowy o pieniądzach są stresujące i zbędne”, tłumaczy Akinmade Åkerström w swej książce.

CZYTAJ DALEJ ARTYKUŁ >>>

Udostępnij