Gmina Gladsaxe, położona na duńskiej wyspie Zelandia. Z ratusza miejskiego wykradziony został komputer, na którym znajdowały się poufne dane dotyczące blisko 20 tys. okolicznych mieszkańców. Sprawę nagłośnił serwis Politiken.dk.
W weekend, na przełomie listopada i grudnia, doszło do włamania, podczas którego skradziony został wartościowy sprzęt. Wśród zgromadzonych na komputerze informacji znaleziono osobiste numery rejestracyjne, a także dane dotyczące wieku, miejsca zamieszkania i stanu cywilnego.
Z niektórych dokumentów można było wywnioskować, kto pobiera wypłaty z ubezpieczenia społecznego; inne dane mówiły o przynależności do Duńskiego Kościoła Narodowego. Na komputerze znaleziono też odpisy umów mieszkaniowych.
Mieszkańców gminy poinformowano o znalezisku w poniedziałek. Rada gminna zapewnia, że poufne dane są z reguły chronione.
“Na jednym ze skradzionych komputerów odkryto arkusze kalkulacyjne z poufnymi informacjami. Wystąpił błąd, do którego każdy ma przecież prawo. Dokument – choć nie powinien – został tymczasowo zapisany na komputerze”, tłumaczy przedstawiciel urzędu gminnego.
Dane rzekomo miały na celu “sprawdzenie rachunków” między Gladsaxe a gminami sąsiednimi. Nie wiadomo na razie, czy informacje dotyczące okolicznych mieszkańców (z innych gmin) również przechowywane są na komputerach.
Incydent zgłoszony został organizacji Datatilsynet, zajmującej się ochroną danych osobowych, a także lokalnej policji. Ze względu na politykę RODO osoba odpowiedzialna za zapis arkusza może zostać ukarana karą grzywny. Dyrektor urzędu, Bo Rasmussen, powiedział:
“Ciężko jest nie popełniać błędów – robimy to wszyscy. Moi pracownicy zostali przeszkoleni w kwestii poufności danych osobowych. Niemniej wypadki się zdarzają.”
Rasmussen ma nadzieję, że celem włamania była kradzież wartościowego sprzętu – nie przejęcie danych na temat okolicznych mieszkańców.