Komisja Europejska powinna zadecydować o losach Wschodniego Partnerstwa, stworzonego z inicjatywy Polski i Szwecji. Projekt, wspomagający europejskie dążenia Ukrainy i Mołdawii, podupada.
Komisja Europejska powinna zdecydować, co będzie dalej z Partnerstwem Wschodnim — oznajmił na posiedzeniu Rady UE minister spraw zagranicznych Słowacji Miroslav Lajčák. Dlaczego pytanie pojawia się na tej płaszczyźnie, kiedy całkiem niedawno temat „partnerstwa” z sąsiadami był dla europejskich dyplomatów jednym z najważniejszych?
Inicjatywa w postaci, zaproponowanej przez Polskę i Szwecję, nieuchronnie doprowadziła do zderzenia interesów geopolitycznych Europy i Rosji — powiedział w wywiadzie dla Sputnika kierownik Centrum Polityki Zagranicznej Instytutu Ekonomii Rosyjskiej Akademii Nauk profesor Borys Szmielow.
Po tragicznych wydarzeniach na Ukrainie, spowodowanych w gruncie rzeczy Partnerstwem Wschodnim (którego głównym celem jest stowarzyszenie z UE), Bruksela poważnie się zastanowiła. Jak zrobić, aby proponowane sześciu państwom postradzieckim przynęty, a mianowicie stowarzyszenie ze zjednoczoną Europą, strefa wolnego handlu z UE i zniesienie wiz, nie groziły bezpieczeństwu na kontynencie i nie pogorszyły bez tego napiętych stosunków z Rosją? Pojawiły się kolejne wyzwania — kryzys imigracyjny i zagrożenie terrorystyczne. Jednym słowem, Partnerstwo Wschodnie zeszło na drugi plan. Obecnie Bruksela woli budować z jego członkami stosunki dwustronne.
Jakie są osiągnięcia w tym procesie?
Od 1 stycznia 2016 roku wchodzi w życie część gospodarcza umowy stowarzyszeniowej UE z ogarniętą kryzysem gospodarczym Ukrainą. Ma wejść w życie podobna umowa o strefie wolnego handlu z Mołdawią, gdzie jak wiemy trwają niekończące się skandale korupcyjne i waśnie polityczne. Kolejnym kandydatem do stowarzyszenia jest Gruzja, pomimo że 31% jej mieszkańców opowiada się za euroazjatycką drogą rozwoju. Azerbejdżan zrezygnował ze zbliżenia z UE, Armenia dołączyła do Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej. Zresztą w Erewaniu nadchodzą zmiany polityczne i znaczna część społeczeństwa jest nastawiona na Europę. Na tym gruncie możliwy jest rozłam polityczny a nawet potencjalny wybuch niezadowolenia społecznego. Osobnym tematem jest Białoruś. Bruksela obecnie „zabiega o jej względy”, obiecuje zniesienie sankcji. Łukaszenko jak zawsze chce przypodobać się wszystkim. Od Zachodu chce kredytów, inwestycji i dostępu do europejskich rynków, a jednocześnie nie chce stracić Rosji. Jednak przyłączenie Mińska do Partnerstwa Wschodniego nie jest aktualnym tematem. Jednym słowem, „pierścień przyjaciół” wokół UE nie udał się. 18 listopada do wiadomości publicznej została podany projekt polityki sąsiedztwa, w której nacisk kładzie się na stabilizację. Na razie nie wiadomo, jak to będzie przebiegało. Stąd chyba pojawiło się pytanie słowackiego ministra o losy Wschodniego Partnerstwa.
Przed wprowadzeniem sankcji Rosja zajmowała pierwsze miejsce w operacjach eksportowo-importowych Mołdawii, jest jednym z głównych partnerów handlowych Armenii, zajmuje trzecie miejsce w handlu zagranicznym z Gruzją. Czy prawdopodobna integracja z UE może zastąpić te kontakty w przyszłości?Byłe republiki radzieckie lubią porównywać się do byłych państw bloku socjalistycznego. Rzekomo szybko zrezygnowały z rosyjskiego rynku i teraz prosperują. Po pierwsze, prosperują nie wszyscy. Nie należy zapominać, że Polska i Czechy na przykład miały zupełnie inny start gospodarczy, nie były wpisane we wspólny kompleks gospodarczy Związku Radzieckiego w takim stopniu jak republiki radzieckie. Gwałtowna zmiana nastawienia uboższej Mołdowy lub, powiedzmy, współczesnej Gruzji na europejskie rynki będzie bardzo bolesna. Jeśli zostanie obrana ta droga, to trzeba nią kroczyć stopniowo, zachowując równowagę interesów z Rosją i EUG. Nieprzypadkowo Komisja Europejska postanowiła dodać 1,24 mld euro na wsparcie przyjaciół-sąsiadów. Trwa duża gra geopolityczna i zaoszczędzić się nie uda.