Donald Trump ponownie objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wraz z jego powrotem niektóre dotychczasowe polityki zostaną odrzucone, a ich miejsce zajmą nowe propozycje. Trump jest postacią zmienną i często niewiarygodną — jednego dnia deklaruje jedno, by następnego zrobić coś zupełnie innego. Jednak w jednej kwestii pozostaje konsekwentny od czasu swojej pierwszej kampanii prezydenckiej w 2016 roku: sprzeciwia się wolnemu handlowi i zamierza chronić amerykańską gospodarkę przed światem zewnętrznym poprzez wprowadzenie barier celnych.
Trump kieruje swoje działania przeciwko wielu krajom. Najwyższe cła mają zostać nałożone na Chiny, ale ucierpią również Meksyk, Kanada oraz Europa. Choć dokładne poziomy ceł nie są jeszcze znane, można być niemal pewnym, że polityka celna obejmie szeroką grupę krajów.
Badania ekonomiczne jasno pokazują, że w wojnach handlowych znacznie łatwiej jest wskazać przegranych niż zwycięzców.
Zarówno państwo nakładające cła, jak i kraje nimi objęte (które często odpowiadają wprowadzeniem własnych taryf), ponoszą straty. Choć niektóre firmy mogą odnieść krótkoterminowe korzyści dzięki ograniczonej konkurencji międzynarodowej, to konsumenci końcowi ostatecznie płacą wyższą cenę za te zmiany. Długoterminowo zmniejszona konkurencja nie służy również szwedzkiej gospodarce, ponieważ osłabia presję na innowacje i zwiększenie wydajności.
Szwecja, jako mały kraj silnie zależny od eksportu, jest szczególnie narażona na skutki wojen handlowych. Szwedzki sektor biznesowy dobrze radzi sobie w warunkach międzynarodowej konkurencji, o ile zasady gry są uczciwe. Jednym z powodów takiej pozycji jest fakt, że ograniczony rynek wewnętrzny wymusza szybkie poszukiwanie możliwości rozwoju poza granicami kraju. Nie jest to tak oczywiste w krajach z dużymi rynkami wewnętrznymi, jak Stany Zjednoczone czy Niemcy — choć te ostatnie, mimo dużego rynku, pozostają światowym liderem eksportu, głównie dzięki przemysłowi samochodowemu, obecnie borykającemu się z kryzysem.
Szwedzcy eksporterzy odnieśli również korzyści z osłabienia korony szwedzkiej wobec dolara i euro, co sprawia, że ich produkty są bardziej konkurencyjne cenowo na rynkach USA i strefy euro. Choć trudno przewidzieć przyszłe kursy walut, niewiele wskazuje na to, by korona miała się znacząco umocnić w najbliższym czasie.
Mimo tych wyzwań nie powinniśmy przesadnie obawiać się o szwedzkie firmy. Jak wspomniano, szwedzki biznes jest konkurencyjny i przyzwyczajony do radzenia sobie z różnego rodzaju wyzwaniami — od wahań gospodarczych po nowe regulacje. Z pewnością poradzi sobie i tym razem.