Południowa Szwecja mierzy się z wyjątkowo poważnym problemem – poziom wód gruntowych jest najniższy od dekad. Jak donosi P4 Malmöhus, zimowe opady były tak skąpe, że naturalne zbiorniki wodne nie zdążyły się napełnić. Eksperci ostrzegają: sytuacja może mieć poważne konsekwencje już tego lata.
– To jeden z najniższych poziomów, jakie obserwowaliśmy o tej porze roku. Startujemy w sezon letni z bardzo niekorzystnej pozycji – mówi Eva Hellstrand, specjalistka ds. wód gruntowych w Szwedzkim Urzędzie Geologicznym (SGU).
Skåne i Gotlandia w krytycznej sytuacji
Najgorzej wygląda sytuacja w Skanii, gdzie opady w pierwszym kwartale roku były najniższe od ponad 20 lat. Problem rozciąga się także od południowej Dalarny po Gästrikland – tam również poziom wód gruntowych jest znacznie poniżej normy.
Na Gotlandii władze już zareagowały – od 15 kwietnia obowiązuje zakaz nawadniania, wprowadzony z powodu zbyt niskiego poziomu wód. To może być zapowiedź kolejnych ograniczeń w innych regionach.
Ryzyko deficytu wody latem
Obawy o dostęp do wody pitnej i użytkowej są coraz bardziej realne. Największe uzupełnienie zasobów wód gruntowych zazwyczaj następuje jesienią i zimą.
– Jeśli teraz nie dopisze nam pogoda, to aż do października lub listopada nie będzie szans na znaczące nawodnienie. A to oznacza, że będziemy musieli polegać na tym, co już mamy – ostrzega Eva Hellstrand z SGU. – W wielu miejscach może po prostu zabraknąć wody.