W dzielnicy Sztokholmu Östberga, położonej na południu miasta, spłonęło dziewiętnaście samochodów. Policja i służby ratownicze otrzymały przez weekend kilkanaście telefonów w sprawie rzekomego podpalenia. Akcję gaszenia pożarów zakończono w nocy z soboty na niedzielę, około godziny 02:00.
„Kiedy tylko dotarliśmy na miejsce, ogień trawił ponad dziesięć pojazdów. Dookoła zgromadził się tłum ludzi. Na szczęście udało się opanować sytuację”, relacjonuje strażak Christer Eriksson.
Policja ogłosiła, że w wyniku pożaru ucierpiało w sumie dziewiętnaście samochodów. Większość spłonęła do tego stopnia, że nie da się ich naprawić.
Swoje auto stracił m.in. Naji Ahmed, mężczyzna mieszkający w okolicy. W rozmowie z dziennikarzami Ahmed powiedział, że Östberga to bezpieczna dzielnica, w której „dobrze mu się żyje”.
„Mieszkam tu od blisko trzydziestu czterech lat i nigdy nie czułem się zagrożony. Otaczają mnie wspaniali ludzie i dobrzy sąsiedzi.”
Östberga leży na południe od centrum miasta. W ostatnim czasie została uznana za dzielnicę „potencjalnie niebezpieczną” – tak sklasyfikowała ją szwedzka policja. Dzielnica uchodzi za problematyczną ze względu na wysoki wskaźnik przestępczości oraz kiepski status socjoekonomiczny. Taka ocena wyraźnie kłóci się ze słowami Ahmeda.
Policja sztokholmska określiła podpalenie jako „poważne naruszenie bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Sprawcy nie ujęto.