Koronawirus znów zaatakował stolicę Szwecji. Liczba zachorowań na COVID-19 drastycznie wzrosła w Sztokholmie. W ciągu zaledwie kilku dni pod opiekę lekarzy trafiło siedemdziesięciu pięciu chorych.
Ostatnie tygodnie są w niektórych regionach Szwecji jeszcze cięższe niż kwiecień i maj. Ale choć wzrosła liczba infekcji, więcej jest też wykonywanych testów na obecność koronawirusa.
Skandynawski kraj ponownie stał się jednym z najgorzej dotkniętych przez epidemię – najwięcej zachorowań liczy się obecnie w Sztokholmie. Hospitalizowane są kolejne osoby, a lekarze stają się przeciążeni pracą.
„Szpitale frontowe w stolicy są teraz pod wielką presją”, podkreśla Björn Eriksson, dyrektor regionalnej służby zdrowia w Sztokholmie.
W ostatni piątek w szpitalach stołecznych przebywało 273 chorych. W poniedziałek liczba pacjentów z koronawirusem wzrosła do prawie 350. Coraz więcej chorób diagnozuje się ponadto w Göteborgu i Malmö.
W Sztokholmie testom poddało się w minionym tygodniu około 42 tys. ludzi. U 20,3 proc. z nich wykryto koronawirusa – to o 4 proc. więcej niż tydzień wcześniej oraz o prawie 12 proc. więcej niż przed 25 października. Dane przekazała rzecznik Karolinska Institutet.
W piątek w całym kraju zarejestrowano 4697 nowych przypadków infekcji koronawirusowej. Liczba zgonów, wywołanych przez COVID-19, jest w Szwecji wielokrotnie wyższa niż w Danii, Norwegii i Finlandii.