W połowie października na terenie Szwecji wprowadzono okres amnestii dla osób uzbrojonych w granaty ręczne. W przypadku dobrowolnego zgłoszenia się na policję, posiadacze materiałów wybuchowych nie byli karani przez sąd.
Policja otrzymała wezwania z blisko 280 adresów i udało jej się zebrać materiały wybuchowe – jednak nie ma wśród nich grantów.
Począwszy od połowy października policjanci odwiedzali wskazane lokalizacje w takich regionach, jak Skania, Blekinge, Kalmar i Kronoberg. Bengt Schuster – dyrektor regionalny ds. amunicji – przyznał, że jednostki policji otrzymały w tej sprawie więcej telefonów niż pierwotnie przewidywano.
„Na terenach leśnych i w obrębie starych gospodarstw rolnych udało nam się znaleźć pozostałości dynamitu. W przeszłości usuwał on kamienie i pnie z gleby. Na granaty ręczne nie trafiliśmy jak dotąd nigdzie”, wyjaśnia Schuster.
Granat jest pociskiem, który często wykorzystywany jest podczas ataków w miejscach publicznych. Szacuje się, że w ciągu ostatnich ośmiu lat doszło do blisko stu takich incydentów (w skali europejskiej stawia to Szwecję w niechlubnej czołówce).
Komisarz Gunnar Appelgren – ekspert w sprawach przestępczości zorganizowanej – zwraca uwagę, że sytuacja jest „szczególnie napięta”, zwłaszcza że Szwecja nie jest krajem objętym wojną.
W 2018 r. na stacji Vårby gård w Sztokholmie zginął mężczyzna; bezpośrednią przyczyną jego zgonu okazał się wybuch granatu ręcznego. W wypadku ucierpiała też 45-letnia kobieta.
Goran Glamocanin, prokurator z Bośni, zaznacza, że Szwecja stała się najprężniejszym na całym kontynencie czarnym rynkiem broni palnej. Dostęp do granatów jest ułatwiony, na czym korzystać mają zwłaszcza przestępcy.