Koalicja rządząca w Szwecji – kierowana przez Socjaldemokratów – jest organem powszechnie uznanym za dysharmonijny. Zanim jej członkowie doszli do porozumienia, potrzebne były miesiące obrad, wyrzeczeń i wzajemnych ustępstw. Teraz okazuje się, że koalicji grozi rozpad.
Partia Zielonych zagroziła odejściem z rządu, jeżeli Socjaldemokraci postanowią przyjąć ostrzejsze restrykcje dotyczące imigracji i azylantów.
Uprzednio Socjaldemokraci godzili się na żądania Umiarkowanej Partii Koalicyjnej – ugrupowania liberalno-konserwatywnego, którego liderem jest Ulf Kristersson. Moderaci chcieli, by stanowczo ograniczono liczbę imigrantów w Szwecji. Nie godzą się na takie postulaty członkowie Zielonych – to bowiem w większości młode osoby, które wykazują politykę proimigracyjną.
„Polityka uchodźców jest dla nas ważna, bo dotyczy osób szczególnie podatnych na krzywdę. Chcemy, by imigranci traktowani byli po ludzku i z godnością”, zaznacza w wywiadzie Annika Hirvonen Falk, członkini Zielonych. Jej zdaniem odejście partii z koalicji jest czymś „niemożliwym” i niedopuszczalnym.
Socjaldemokraci rządzili Szwecją przez większość ubiegłego stulecia. Ich ostatnie wyniki wyborcze nie są jednak imponujące – z tego powodu konieczne było zawiązanie koalicji z Partią Centrum i Liberałami.
Znany komentator polityczny Mats Knutson jest zdania, że Partia Zielonych nie odejdzie z koalicji. „Nie sądzę, by dopuścili do rozpadu rządu z powodu polityki uchodźczej. Ich polityka ogniskuje się przede wszystkim wokół kwestii ekologicznych i klimatu”, powiedział Knutson w rozmowie z SVT.
Według Knutsona Socjaldemokraci mogą zyskać sporą grupę wyborców, jeśli wprowadzą w Szwecji silniejsze restrykcje dotyczące migracji społecznych.
Obecnie rządząca partia wciąż traci głosy swoich wyborców. Może to wynikać z biernej postawy wobec epidemii, zwłaszcza w Sztokholmie, który był swoistym epicentrum zachorowań na COVID-19. W „The New York Times” pisano, że pandemia koronawirusa uczyniła ze Szwecji „wzgardzone państwo”.
Poparcie Zielonych gwałtownie spadło w ostatnim sondażu – do zaledwie 3,4 procent. Ostatnie sondaże wykazały, że już sześciu na dziesięciu Szwedów chce, żeby w kraju było mniej uchodźców i azylantów. Ponad 72 proc. obywateli jest zdania, że kwestie migracyjne są kiepsko konstytuowane przez rząd.
Jednak imigracje wciąż są silnie wspierane przez wiele szwedzkich partii. Inicjatywa Feministyczna domaga się, aby Szwecja przyjmowała co najmniej 100 tys. osób ubiegających się o azyl rocznie. To około 1 proc. populacji tego kraju. Według członków partii migracja może doprowadzić do „pozytywnych skutków makroekonomicznych”.
Niektóre źródła sugerują, że w Szwecji, liczącej 10 mln obywateli, osoby zagranicznego pochodzenia stanowią już jedną czwartą mieszkańców.