W Kirunie, najdalej wysuniętym na północ mieście szwedzkim, nastały tak zwane dni polarne (lub białe noce). Słońce nie zajdzie w tym obszarze przez najbliższe dwa miesiące.
Słońce zawitało najpierw w Treriksröset, czyli punkcie, gdzie spotykają się granice trzech państw: Szwecji, Norwegii i Finlandii. To najbardziej wysunięty na północ punkt mapy szwedzkiej. Nastąpiło to tydzień temu, w nocy z wtorku na środę, około godziny 01:00. Dzień później niegasnące słońce dotarło do wioski Keinovuopio, zamieszkałej przez cztery osoby.
Naturalne zjawisko odbywa się po obu stronach koła podbiegunowego – północnej i południowej. Za jego sprawą na danym obszarze słońce jest widoczne przez dwadzieścia cztery godziny na dobę (w zależności od warunków pogodowych i zachmurzenia).
W Kirunie słońce będzie towarzyszyło mieszkańcom aż do połowy lipca. W tym samym czasie oczywiście dni wydłużają się wszędzie – nie tylko na północy Szwecji.
We wtorek mieszkańcy Sztokholmu mogli cieszyć się 17 godzinami i 48 minutami światła dziennego. Jasno było więc o około 10 godzin dłużej niż w okresie najszybciej się zaciemniającym (w ubiegłym roku był nim 21 grudnia).
Zjawisko dni polarnych jest popularne wśród turystów. Co roku przybywają oni na północ Szwecji, by doświadczyć tak zwanych białych nocy. W tym roku podróże są mocno utrudnione przez pandemię koronawirusa.
Obywatele Szwecji wciąż słyszą od służb zdrowia, że należy unikać dalszych podróży po kraju. Jednak państwowy epidemiolog Anders Tegnell powiedział w ubiegłym tygodniu, że Agencja Zdrowia Publicznego może wkrótce „poluzować” restrykcje dotyczące przemieszczania się po Szwecji.