Szwedzkie gminy wiejskie zmagają się z efektem utraty ludności na rzecz miast.
Miasta ciągle rosną i rozwijają się, podczas gdy małe miasteczka i wioski wciąż się kurczą i biednieją. Prawie połowa gmin ma populację mniejszą niż trzy dekady temu, a wiele z nich walczy o przetrwanie.
Premier Stefan Löfven w przyszłym tygodniu odbędzie podróż po Szwecji w celu zwrócenia uwagi na rozwój prowincji, na jego trasie znajdzie się wiele miasteczek, które zazwyczaj nie znajdują się w kręgu zainteresowań polityków.
Jednak sprawa odbudowy szwedzkiej prowincji na pewno zabierze więcej czasu niż tydzień. Z danych Centralnego Urzędu Statystycznego (Statistiska centralbyrån) wynika, że od połowy lat 80, ponad połowa z 290 gmin zanotowała spadek populacji.
Po bliższym przyjrzeniu wiejskim gminom widać bardzo wyraźnie podział kraju, dwie trzeci gmin wiejskich ma mniejszą populację niż w 1985 roku.
„To głównie młodzi ludzie wyjeżdżają, a ma to olbrzymie konsekwencje,” powiedziała agencji TT Charlotta Mellander, profesor ekonomii w Jönköping International Business School.
„Siła obszarów wiejskich maleje – wpływy z podatków i ilość pracy spadają, tak samo jak siła nabywcza. Coraz mniej osób wychodzi i wydaje pieniądze, co powoduje, że usługi które decydowały o atrakcyjności okolicy, takie jak sklepy, restauracje i tak dalej powoli, ale nieubłaganie znikają,” kontynuuje Mellander.
Eksperci ekonomiczni mówią także, że wyjeżdżanie młodych osób z terenów wiejskich prowadzi do wzrostu średniego wieku, mniejszej ilości osób tankujących auta, szukających opieki medycznej i stopniowego zaniku podstawowych usług takich jak szkoły, przychodnie i stacje benzynowe.
Aż 33 gminy od 1985 straciły co najmniej jedną piątą swojej populacji. W jednej z takich gmin Åsele ubyło 1,500 osób co oznacza spadek o 35%.
„Mamy gdzie pójść coś zjeść, czy do piekarni, ale wybór jest mały i cały czas jeszcze się zmniejsza,” powiedziała Linnea Lindberg, burmistrz gminy Åsele.