Ostatni sondaż wyborczy wykazał, że Stefan Löfven i prowadzona przez niego Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza znów stracili poparcie obywateli. Może być to spowodowane wzrastającą liczbą ofiar koronawirusa oraz kilkoma incydentami, w których członkowie rządu sami nie respektowali restrykcji covidowych w miejscach publicznych.
W środę w parlamencie odbyła się debata z udziałem liderów partyjnych. Ebba Busch, która dowodzi Chrześcijańskim Demokratom, poddała Socjaldemokratów ostrej krytyce. Uznała, że strategia walki z koronawirusem, za sprawą której otwarte pozostały sklepy, szkoły i granice, skazana była na porażkę.
Busch ujawniła, że Löfven od początku dążył do wypracowania w społeczeństwie odporności stadnej na COVID-19: miała ona, w jego mniemaniu, powstrzymać nadejście drugiej fali infekcji. Według Busch rząd podejmował nieodpowiedzialne decyzje i przyczynił się do wyższej zachorowalności wśród Szwedów.
„Niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego premier nie przyzna się do popełnionych błędów”, powiedziała Busch przed kamerami.
Löfven odpycha od siebie oskarżenia liderki Chrześcijańskich Demokratów i dodaje: „Jest ona w błędzie. Nigdy nie uważaliśmy, że odporność stadna to jakiekolwiek rozwiązanie.”
Kiedy wiosną 2020 roku Szwecja odmówiła wprowadzenia narodowego lockdownu, urosły wokół tej decyzji wielkie kontrowersje. Dziś wciąż nie odpowiedziano na pytanie, dlaczego postanowiono uniknąć ogólnej kwarantanny.
W ubiegły piątek minęło dziesięć miesięcy od początku pandemii koronawirusa. Parlament ostatecznie przyznał rządowi uprawnienia do zamykania przedsiębiorstw, wprowadzania ograniczeń w komunikacji miejskiej i innych restrykcji. Niestety, obostrzenia nadal nie wszędzie są egzekwowane, pomimo że Szwecja ma jeden z najszybszych wskaźników rozprzestrzeniania się wirusa w Europie.
W Wielkiej Brytanii, gdzie infekcje szerzą się równie szybko, zamknięto wszystkie sklepy, które nie muszą funkcjonować w czasie pandemii. Tymczasem Johan Carlson (szef Agencji Zdrowia Publicznego) zastanawia się, czy takie rozwiązanie ma sens.
„Myślenie, że zamknięcie sklepów przyniesie jakiś niesamowity rezultat i ograniczy zachorowania, jest po prostu błędne”, tłumaczy Carlson.
Jedna z wprowadzonych w Szwecji zmian prawnych zobowiązuje właścicieli przedsiębiorstw do wywieszania na drzwiach tabliczki informującej o maksymalnej liczbie osób, jakie mogą wejść do danego lokalu.
Postawę i działania rządu krytykuje m.in. wirusolog Lena Einhorn. Od dawna wzywa ona, by środki ostrożności i restrykcje były w czasie pandemii zaostrzane. „Członkowie rządu nie są w stanie przyznać, że popełnili szereg błędów. Całe to szaleństwo tylko narasta, robimy za mało i za późno”, powiedziała Einhorn w rozmowie z dziennikarzem.
Ciosem poniżej pasa okazuje się dla premiera Szwecji ostatni komentarz Busch. Liderka Chrześcijańskich Demokratów powiedziała, że nawet Boris Johnson – też krytykowany za brak reakcji na zwiększającą się liczbę zakażonych na Wyspach Brytyjskich – „spisał się w swoim zadaniu lepiej niż Löfven”:
„Słyszałam oburzenia z ław parlamentarnych, ale Johnson dał dobry przykład: zmienił kierunek, gdy zobaczył, że jego strategia koronawirusowa nie zadziałała”.