Szwecja przeżywa drugą falę zachorowań na koronawirusa – podobnie zresztą jak większość Europy Zachodniej. W ubiegłym tygodniu wskaźnik umieralności wyniósł 58,6 na 100 tys. osób. W porównaniu z pierwszym tygodniem września dzienna liczba nowych infekcji wzrosła o 173 procent.
Wysoki wzrost zachorowań odnotowano w Sztokholmie i Uppsali. Może być to spowodowane nadejściem chłodniejszych miesięcy, sezonem grypy i powrotem Szwedów do pracy. Mimo to, władze wciąż zachęcają obywateli do pracy zdalnej.
Łączna liczba zgonów, wywołanych przez COVID-19, jest w Szwecji dziesięć razy większa niż w Finlandii i Norwegii oraz pięciokrotnie wyższa niż w Danii. W tym tygodniu zaostrzono restrykcje covidowe w wybranych regionach kraju. Należy unikać centrów handlowych, muzeów, bibliotek, basenów, siłowni, imprez masowych i koncertów.
Szwecja była jednym z niewielu krajów Europy, w których nie wprowadzono lockdownu covidowego. Kiedy w Hiszpanii odnotowano milion zachorowań na koronawirusa, w Szwecji nadal działały restauracje, bary, kina i szkoły. Władze państwa stawiały na zaufanie wobec obywateli, pouczając ich jedynie, by nosili maski ochronne, dbali o higienę dłoni i zachowywali dystans społeczny.
Łączna liczba infekcji koronawirusowych wyniosła w Szwecji 108 969. Z powodu powikłań wywołanych przez COVID-19 zmarło już 5930 osób.