W środę, 12 czerwca w Malmö doszło do potężnej eksplozji – trzeciej w ciągu zaledwie trzydziestu sześciu godzin. Nad samym ranem zatrząsł się jeden z budynków mieszkalnych, co wywołało panikę wśród lokalnych rezydentów.
Policjanci otrzymali pierwsze powiadomienie o incydencie około godziny 01:16. Telefon został wykonany z dzielnicy Rosengård. Nina Janowicz, zatrudniona w centrum alarmowym, wyznała, że służby ratownicze zakończyły już swoją pracę na miejscu wypadku. Sytuacja ponoć „uspokoiła się”, choć przy feralnym budynku wciąż kręcą się zainteresowane zdarzeniem osoby.
„Nikt nie został ranny, a w samym budynku nie rozpętał się pożar. Mimo to policja nadal bada sprawę”, wyjawiła Janowicz w rozmowie z agencją prasową TT News Agency.
Co ciekawe, już parę dni temu doszło w Malmö do podobnych wydarzeń. W poniedziałkową noc pierwsza eksplozja miała miejsce w klubie nocnym na terenie Adelgatan, a druga – w innej strefie Rosengård.
Na miejscu pojawił się fotograf związany z serwisem „Kvällsposten”. Jego zdaniem w wyniku eksplozji ucierpiało tylko mieszkanie na parterze: pękło jedno z okien.
Według policjanta Tommy’ego Bengtssona siła uderzenia była spora. Na wybuch zareagowali mieszkańcy innych części dzielnicy – oddalonych o kilkadziesiąt do kilkuset metrów. Lokalna policja nie ustaliła jeszcze, czy zdarzenia z poniedziałku i środy są ze sobą powiązane:
„Wszczęte zostanie szczegółowe śledztwo, może zdołamy dowiedzieć się czegoś więcej.”
Minister sprawiedliwości Morgan Johansson poinformował, że na policję w Malmö przeznaczone zostaną dodatkowe fundusze. „Nie będzie zmiłuj: zbrodniarze trafią za kratki”, powiedział, dodając, że funkcjonariusze policji otrzymają „więcej narzędzi, umożliwiających walkę z przestępstwem”.
Aresztowano już dwóch mężczyzn, którzy mogli mieć coś wspólnego z eksplozją w dzielnicy Adelgatan.