Do akcji wkraczają bomby laserowo naprowadzane na źródło ognia.
Płomienie, które niepohamowanie pożerają szwedzkie lasy, już dawno wydostały się spod kontroli strażaków. Terytoria leśne w Szwecji są specyficzne, a rozmachu ognistej tragedii nikt nie potrafił przewidzieć – stąd też ogromne komplikacje, z jakimi mierzą się władze. Być może obmyślono jednak sposób na okiełznanie ognia. Pomocne mogą okazać się bomby laserowo naprowadzane na źródło pożaru.
Pożary obszarów naturalnych w kojarzonej ze śniegiem Szwecji – brzmi to co najmniej kuriozalnie. Jest to w końcu kraj tak daleko wysunięty na północ Europy, że można dostać się w nim na koło podbiegunowe (z arktycznym kręgiem polarnym graniczy Laponia). Tegoroczne lato okazało się jednak bezlitosne i spaliło już setki kilometrów kwadratowych terenów zalesionych. Szwedzi postanowili sięgnąć po nadzwyczajne środki walki: żywioł będą próbowali powstrzymać za pomocą naprowadzanych laserowo bomb lotniczych.
Za misję gaśniczą odpowiadać będą Szwedzkie Siły Powietrzne. Do akcji wkroczą dwa myśliwce SAAB JAS-39 Gripen. Są to specjalistyczne samoloty o wyjątkowym asortymencie uzbrojenia. Wojska powietrzne będą usiłowały zgasić gwałtownie jarzące się płomienie, które jeszcze kilka dni temu przykrywały większość regionów na mapie Szwecji. Wykonano już kilka lotów próbnych.
Bomba kierowana laserowo wyposażona jest w inerycyjno-laserowy układ naprowadzania i może zostać zrzucona z dużej odległości. Bomba spuszczana jest w trybie komputerowym, zamontowany jest w niej specjalny detektor. Członkowie Szwedzkich Sił Powietrznych wierzą, że ciśnienie spowodowane przez bombę ma szansę ugasić – lub ujarzmić – pożary.
Serwis thelocal.se donosił w środę, że piloci testowali już specjalistyczny sprzęt, latając nad lasami płonącymi w centralnej Szwecji.
10% Rabatu na wszystkie produkty śniadaniowe. Kod rabatowy BREAKFAST27
Całą sytuację komplikują nie zdetonowane pociski artyleryjskie, które uniemożliwiają chociażby zrzuty wody na ogień. Stwarzają one ogromne niebezpieczeństwo: pod wpływem nacisku fizycznego mogą bowiem eksplodować.
„Proces palenia można zahamować wypierając tlen z ogniska. By to zrobić, z myśliwca należy zrzucić odpowiednią bombę”, powiedział Johan Szymanski, dowodzący całą operacją. Na teren poligonu Alvdalen, gdzie szaleje potężny pożar, zrzucono bombę GBU-49 Paveway. Gdy tlen zostaje odizolowany od źródła ognia, obniża się temperatura.
Myśliwce załadowano w dostateczną ilość laserowych bomb i piloci wznieśli się na wysokość 3000 metrów. Wkrótce potem przystąpiono do bombardowania.
Najbardziej problematyczne obszary ognia zostały wyznaczone z piekielną precyzją – członkowie armii wiedzieli, że nie mogą sobie pozwolić na błędy i potyczki.
Bomby zostały zrzucone i pognały ku ziemi z prędkością równą 550 km/h.
Załoga była zadowolona z wykonanej misji i z niecierpliwością czeka na kolejne akcje. „Wstępna ocena jest pozytywna: nasze działania przynoszą pożądane efekty”, powiedział głównodowodzący sił powietrznych.
Każda z bomb ważyła po 220 kg. Wybuch pojedynczego pocisku jest w stanie ugasić do 100 metrów płonącej powierzchni.
Fale uderzeniowe były tak silne, że od razu zwalczały płomienie – zupełnie tak, jak oddech człowieka jest w stanie ugasić płomień świeczki. W ten sposób gaszony jest ogień, który wdziera się do otworów wiertniczych (np. do szybów naftowych).
Szwedzi na długo zapamiętają to lato. W szwedzkich pożarach w 2014 roku zniszczonych zostało 138 km² terenów zalesionych. W ciągu siedmiu miesięcy roku 2018 spaliło się natomiast od 250 do 300 km² gruntu leśnego. Sytuacji z zapartym tchem przyglądają się światowe media.