Epidemia koronawirusa to dla wielu z nas czas stresu i obaw przed przyszłością. Okazuje się jednak, że nawet sytuacja kryzysu globalnego ma swoje pozytywne strony. W Sztokholmie znacząco spadła liczba włamań do mieszkań i domów.
Dane przekazane przez stołeczną policję zostały nagłośnione w audycji „Ekot” publicznego nadawcy radiowego. Wtargnięć (szw. inbrott) jest mniej na terenie całej Szwecji. W Sztokholmie zanotowano jednak najwyższy spadek, na poziomie ponad pięćdziesięciu procent.
W całej aglomeracji sztokholmskiej doszło w minionym tygodniu do 68 włamań na nie swoją posesję. Z kolei w poprzednich tygodniach na siedem dni przypadało średnio 150 tego typu wykroczeń. W całym kraju w okresie od 16 do 22 marca zanotowano 254 włamania. Średnia krajowa przypadająca na tydzień to na ogół 370.
Powód takiego stanu rzeczy jest oczywisty: Szwedzi spędzają czas w domu, bez względu na to, czy poddają się kwarantannie, czy po prostu pracują zdalnie. Analityk policyjny Sven Granath uważa, że zalecenia stanowczo utrudniają przestępcom włamania.
„Inny powód może być taki, że za wtargnięciami do mieszkań stoją często międzynarodowe gangi. Obecnie ich przemieszczanie się po Europie jest praktycznie niemożliwe. To wpływa na statystyki”, informuje Granath w rozmowie z dziennikarzami „Ekot”.
Niedawno specjaliści spekulowali, że czas spędzany z najbliższymi będzie sprzyjał nasilaniu się przemocy domowej, ale policja nie potwierdziła dotąd, by taki trend faktycznie miał miejsce.
Nieznacznie wzrosły natomiast raporty o oszustwach i próbach oszustw. Przestępcy wykorzystują kryzysową sytuację, by żerować na osobach starszych, izolujących się w domach. Obiecują ofierze, że zrobią za nią zakupy, ale tak naprawdę ją okradają.
Policja radzi Szwedom, aby nigdy nie rozdawali nieznajomym kart bankowych i nie podawali swoich kodów PIN. Nie należy też pozwalać nikomu logować się do swojej bankowości internetowej.